Codzienność

Codzienność

środa, 2 grudnia 2020

środa

Grudzeń, adwent i ja już snuje plany odnośnie świąt. Kończę sprzątanie w sieniach. Zostanie to co na bieżąco. Wszystko się zrobi. Wcześniej będą pierniczki i moze bombki. Myślę o wędzeniu, ale to zalezy od pogody. Jestem w kontakcie z Sebastianem. Czysto kolezeńskim, ale chce przyjechać. Nie wiem czy coś z tego wyjdzie, bo wszystko zależy od niego i może nie chcieć mu sie postarać. Marzę o białych świętach, ale kto je tam wie. Teraz kilka dni u mnie śnieg leżał. Jest lekki mróz i palimy w centralnym. Jest fajnie ciepło w całym domu.

Moje życie ostatnio układa sie bardzo dobrze. Mam dobry nastrój i jestem spokojna mimo złych wpływów planet. Miałam się zgłosić na terapię DDD, ale z tego na razie zrezygnowałam. To i owo do mnie dotarło po przeczytaniu kilku książek. Kilka jeszcze mam i o emocjach i o konfikcie z mamą. Do zmiany partnera nie dojrzałam i nie dojrzeję. Do samotności też nie. Krzysiek jest jaki jest, ale sie sprawdza i ja go akceptuję.

Kurs psychologiczny już wykupiam, bo sie balam, że go wycofają z  oferty. Kupiłam całość z opcją płatności do 1 II 2021. Chcę jednak opłacić wcześniej, bo jestem go ciekawa. Kurs normalnie kosztuje 1700 zł, a ja zapłacę 450. Udało mi się tak jak z kursem parapsychologii.

Krzysiek ma kilka dni urlopu. Cieszę się, bo lubię jak jest w domu. Mogę spokojnie spać do 12 conajmniej. On wstaje wcześniej, karmi stado, wypuszcza Pikusia, ogarnia kuwety, czuwa na kurierow. Gdy wstaję, przechodzę z łózka na kanapę i spokojnie zaczynam dzień delektując się bezruchem, bo nawet kawę mi robi i przynosi. Za to go tak cenię i kocham...

Kupiłam materiały plastyczne, czyli to i owo do akwareli. Zacznę malować z większym rozmachem.

Nadal rysuję, maluję, robię zdjęcia piszę wiersze... Bardzo mnie to cieszy i nie przestanę...




Listopad

 

przemykam w ciszy

pod parasolem nadziei

chłonąc wilgoć

drzewa odurzone nostalgią

wyciągają nagie ramiona

ku kałużom pogrążonym w smutku

jeszcze jeden krok i jeszcze jeden

i szarość zawieruszona we mgle

bierze mnie w objęcia

mokre liście z westchnieniem znieruchomiały

ptaki zamilkły

zamknięta w chłodzie czekam na pierwszy śnieg


I moja ostatnia pasja. Tak to już pasja:)


 


 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam