Wczorajszy dzień był dla mnie szczególny bo wczoraj minęło 17 lat od dnia pożegnania na zawsze dziadka Edka/Edwarda/ czyli taty mojej mamy. Dziadek odszedł w wieku 81 lat na zapalenie płuc co było dla niego wybawieniem bo pozwoliło mu uniknąć bólu i cierpienia czekającego go z powodu raka na którego zapadł jakiś czas wcześniej. Dziadek sporo w życiu przeszedł. Pracował intensywnie i był inwalidą wojennym odznaczonym kilkakrotnie za odwagę i dzielność w czasie obrony Warszawy. Był patriotą, odznaczenia nosił z dumą i często o wojnie opowiadał a także o pobycie w wojsku czyli czasach gdy pełnił warty pod Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Na rentę przeszedł wcześnie ale pracował za to w domu i obejściu, remontował, ulepszał, rozbudowywał po wiele godzin dziennie. Pielęgnował ogród i sad, który sam założył. Kochał sport/grał w piłkę nożną/motocykle, psy, pszczoły i gołębie a także owce, które przez kilka lat hodował w celu pozyskania mleka i wełny. Pamiętam z jakim trudem co roku szukał nowych domów dla podchowanych jagniąt i to domów zdecydowanych na pozostawienie ich przy życiu. Na sprzedaż w celu uboju się nie zgadzał nawet wtedy gdy potencjalny kupiec kusił dużym zyskiem. Mnie kochał i rozpieszczał po swojemu czyli wsuwał mi ukradkiem, żeby babcia nie widziała do ręki pieniądze np. na wymarzoną bluzkę czy książkę i to nawet wtedy gdy byłam już dorosła i miałam własne dochody. Kochał też swój samochód i choć rzadko nim wyjeżdżał poza podwórko często wyprowadzał go przed garaż i polerował i czyścił i pucował a my z babcią i mamą podśmiewałyśmy się z niego a on się tym nie przejmował i pieścił ,,swoje autko"dalej...Tyle lat już dziadka nie ma fizycznie obok mnie a ja wciąż wspominam i wspominam i nasłuchuję jego kroków w sieni...I tak już pozostanie bo jestem sentymentalna i wcale się tego nie wstydzę...
Wczoraj oprócz wspomnień i palenia świec, prawie przez cały dzień, w intencji dziadka pracowałam też intensywnie nad książką z aforyzmami i napisałam prawie połowę czyli zatrzymałam się na 100 aforyzmach a mam napisać 200 tak, żeby powstała książeczka około 70-80 stron. W takim tempie jakie sobie wczoraj narzuciłam skończę szybko. Gorzej będzie z wydaniem bo wydawcy jeszcze nie znalazłam i nawet nie zaczęłam jeszcze szukać i specjalnie mi się z tym nie śpieszy...
Łatwiej drzwi do serca
otworzyć czułym gestem
niż wyważyć taranem
Trudna rozmowa z głuchym
i kochanie z orężem w dłoni
Im cięższy oręż zdobywcy
tym twierdza serca
grubsze mury stawia
Ogień w sercu
łatwiej zgasić złym słowem
niż wiadrem wody
A dziś prawie cały dzień leniuchuję, trochę czytam, trochę dziergam, trochę śpię, trochę medytuję tym razem z angelitem...
Angelit to bardzo szczególny kamień i od dawna planowałam go nabyć ale tak jakoś mi schodziło. Kusił mnie zwłaszcza z tego powodu, że reklamowany był jako ten, który pomaga nawiązać kontakt z aniołami. No cóż co prawda kontakt z aniołami nawiązać można i bez niego ale, właśnie ta jego właściwość w moim przypadku sprawiła, że kamień kupiłam. I się z tego cieszę bo kamień ma bardzo przyjemne wibracje i rewelacyjnie mi się z nim pracuje. I faktycznie częściej anioły widzę gdy z nim medytuję...Kamień przydaje się osobom pragnącym rozwijać się duchowo a także astrologom, uzdrowicielom i wszystkim tym, którzy są nastawieni na kontakty z ,,drugą stroną".
Obiad był dziś prosty jak zawsze no może prawie zawsze, smaczny i bezmięsny...
sos warzywny
kawałek papryki
spora cebula
2 pieczarki
starta marchew
koncentrat pomidorowy
ząbek czosnku
mąka
listek laurowy
sól
pieprz
olej
przyprawy ziołowe/chili, papryka słodka i ostra np./
Warzywa i pieczarki pokroić a co się da zetrzeć na tarce i dusić na oleju z przyprawami. Po chwili zalać wodą i ugotować. Zaprawić koncentratem i mąką. Podawać do klusek np.kładzionych albo z ziemniakami czy też z makaronem. Z ryżem nie próbowałam jeszcze ale może...
A na kolację będą bułki z pikantnym nadzieniem z warzyw i pieczarek, rumiane i posypane ziołami...
Miłej niedzieli...
Agatko ,
OdpowiedzUsuńWarto pielęgnować takie wspomnienia , o tych których już nie ma , odeszli ,póki my pamiętamy oni w pewnym sensie w nas żyją , ja też byłam bardzo związana z moim dziadkiem ...
Dobrego wieczoru , życzę
Ilona
Tak ja pamięć o bliskich pielęgnuję. Często wspominam przeszłość, oglądam fotografie i łączę się z nimi duchowo. Czasem tęsknię...Tyle osób z mojego otoczenia już odeszło i tak niewiele bliskich krewnych pozostało jeszcze po tej stronie...Ze starszych pozostała już tylko moja mama tak, że kończy się cała epoka...To smutne ale tak jest ten świat urządzony...
UsuńZazdroszczę Ci, bo ja żadnego ze swych dziadków nie poznałam... obaj zmarli wcześniej. To piękne i zwyczajne, pamiętać o bliskich, którzy odeszli.
OdpowiedzUsuńTaki obiad smakowałby mi bardzo ;)
Pozdrawiam
Ja znałam tylko babcię i dziadka ze strony mamy ale jako dziecko byłam rozpieszczana nie tylko przez dziadków ale i przez 2 ciocie siostry babci...
UsuńAgata!
OdpowiedzUsuńTo wspaniałe, co robisz. Piękne wspomnienia trzeba za wszelką cenę ocalić od zapomnienia. I ta księga aforyzmów....
Jestem pod wrażeniem.
Pozdrawiam serdecznie.
Wspomnienia, szczególnie te piękne, osładzają mi szarą codzienność a księgę aforyzmów kończę i co dalej? Jeszcze nie wiem...Może następna?
UsuńWspaniały Dziadek , wspaniały Człowiek...
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć w rodzinie takich ludzi...
Tak to prawda...
Usuń