Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 22 lipca 2013

Zakupy, czar letnich wakacji i codzienność...





Laptop mi wysiadł tz. działa jeszcze ale sam podczas pracy się wyłącza albo wchodzi  co chwilę w stan hibernacji a uruchomienie go ponownie jest strasznie trudne i trwa nieraz i pół godziny. O ściągnięciu czegoś z internetu mowy nie ma. Filmów się oglądać nie da. Strony wchodzą bardzo powoli pomimo tego, że był dwa tygodnie temu formatowany dysk. Bateria oczywiście nie działa a obudowa coraz bardziej się sypie- wystają jakieś kable przy ekranie a klawiatura też jest w rozsypce i co chwila trzeba ,,literki" przyklejać. Był już naprawiany 3 razy co kosztowało mnie sporo i więcej inwestować w niego nie mam zamiaru bo teraz będzie wysiadać część po części. Szkoda mi go bo fajnie się na nim pracowało i  przyzwyczaiłam się do niego przez te prawie cztery lata użytkowania ale niestety zmuszona byłam go zastąpić nowym, niezawodnym sprzętem. Nowy laptop mam od piątku i jestem z niego bardzo zadowolona bo jest lekki i szybki. Poznałam przy okazji już dość dobrze windows 8 i okazało się, że nie różni się wiele od windows 7 i można go szybko opanować a kafelki mają swoje zalety. Ja jednak byłam zmuszona przejść na tradycyjny pulpit podobny do pulpitu windows 7 bo czytanie e-booków/po kilka na raz/ jest po prostu z pulpitu łatwiejsze no i nie wszystkie potrzebne mi programy mają swoje odpowiedniki w kafelkach.

Lato w pełni a pogoda mnie od jakiegoś czasu po prostu wręcz rozpieszcza- słońce i ciepło ale nie upalnie. Od kilku dni chodzę więc z głową w chmurach i marzę o wakacjach. Kusi mnie zwłaszcza wyjazd na wieś, najchętniej do Oszczywilka choć na kilka dni. W Oszczywilku mój mąż ma mały domek, bez wygód ale w ładnym zacisznym i spokojnym miejscu wśród drzew, z  rozległym widokiem na łany zbóż, kwitnące łąki i pastwiska na których pasą się krowy. Można tam odpocząć i naładować akumulatory bo jest cicho, klimatycznie i swojsko. Można przez cały dzień wylegiwać się na kocu na podwórku pod drzewem i nie oglądać ani nie słyszeć ludzi czy samochodów. Można wędrować po rozległych polach, zbierać kwiaty i zioła. Można wybrać się do lasu, w którym bytują dziki a grzyby się zbiera a nie szuka. Można poczuć prawdziwą wieś, usłyszeć pianie kogutów i porykiwanie bydła wracającego z pastwisk. Można ale w moim przypadku chyba nie w tym roku bo Józek jeszcze musi przyjmować leki a nie znam osoby, która by zamiast mnie te leki mu podała. Rozmawiałam z mamą i z koleżanką z sąsiedztwa i obie zgodziły się karmić koty ale absolutnie leków nie podadzą  bo się Józka boją bo jest bardzo duży, bo startuje z łapą i fuczy. No i po naszych wczasach pod gruszą a mogło być tak fajnie...Może w przyszłym roku...

Na obiad była dziś zupa z soi. Gotuję ją czasem bo jest smaczna i prosta w przygotowaniu choć gotuje się długo.

szklanka soi
3 kostki bulionowe
marchew
kawałek selera
kawałek korzenia pietruszki
ząbek czosnku
cebula
ziemniaki
kawałeczek boczku wędzonego
liść laurowy
zioła np.majeranek lub mieszanka do dań z fasoli
mąka
śmietana
olej

Soję namoczyć i gotować z przyprawami, startymi warzywami i kostkami rosołowymi. Dodać podpieczoną cebulę z boczkiem i pod koniec gotowania pokrojone w kostkę ziemniaki. Można zaprawić mąką i śmietaną.

A po południu mam zamiar poczytać trochę i skończyć ostatnią już poduszkę do pracowni. Powinnam też odpocząć i wyciszyć się, może pomedytować bo wieczorem czeka mnie przelewanie wosku i zabieg reiki...

Ostatnio zrobione podusie...

kolor owczej wełny


róż, jasny fiolet, ciemny fiolet



róż, jasny fiolet, ciemny fiolet


róż, jasny fiolet, ciemny fiolet, błękit



19 komentarzy:

  1. się rozpędziłaś robótkowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt...U mnie to idzie falami jak mam nastrój to przez kilka tygodni np.maluję a później robię przerwę i zabieram się za szydełko czy za intensywne czytanie albo coś innego...Teraz mnie dopadło szydełkowanie ale włóczka się kończy i pomysły też poza oczywiście kapą, która czeka...

      Usuń
  2. Śliczne masz podusie. Ja jeszcze żadnej szydełkowej nie zrobiłam. Jedź i wypoczywaj. Moją Kastą zaopiekuje się teściowa i pewnie również wybędziemy. Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze szukam opiekuna dla Józka no i z Pikusiem będzie kłopot bo nie wiem jak jazdę pociągiem zniesie

      Usuń
  3. tak to jest jak komputer się psuje człowiek od razu więcej czasu ma ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda to prawda ja ostatnio jak miałam laptopa w naprawie 3 poduszki zrobiłam...

      Usuń
  4. A nie możesz Józka wziąć ze sobą. Tylko trzeba by było mu kupić smycz i szelki. Długą smycz byś przywiązała np. do drzewa, żeby nie uciekł, byłby na powietrzu. Ładne te poduszki-Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mowy nie ma Józek to bardzo wrażliwy, płochliwy i delikatny kot i bardzo źle znosi wszelkie podróże. W czasie drogi do weterynarza cały czas miauczał i był ewidentnie przerażony a w tym przypadku podróż trwa co najmniej 6 godzin/pociąg i 3 autobusy/

      Usuń
  5. A to rzeczywiście nic z tego. To jak wyzdrowieje, możesz pojechać i odpocząć. Ale muszę jeszcze raz to napisać: Ty masz naprawdę Złote Serce dla zwierząt, a podejrzewam, że i dla ludzi. Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukam jeszcze opiekuna z tym, że to musi być osoba doświadczona bo Józek tak naprawdę groźny nie jest bo nie gryzie i pazurów raczej nie używa tylko straszy...A z tym złotym sercem czy ja wiem ? Ale koty KOCHAM...

      Usuń
    2. Ja koty też kocham, i psy, i jeże i żółwie. Mam tylko jednego kota na razie, ale jak się przeprowadzimy na wieś, to nie zamierzam poprzestać na jednym. Widzę, że jest samotny, a ja mam wyrzuty sumienia. ela

      Usuń
    3. Koty mają różne potrzeby i niektóre faktycznie w samotności się męczą...Jedyna rada dokocenie, żeby futrzakowi sprawić przyjemność...

      Usuń
  6. Trochę odpoczynku zdało by się ale jak się ma zwierzaki to już każdy wyjazd staje się problemem.Bardzo ładne podusie.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przydałby mi się odpoczynek bo od 3 lat go nie miałam...

      Usuń
  7. Tak to jest ze zwierzakami.Ja też wybieram się do mamy (ponad 100 km ode mnie) i ,oczywiście pojawia się problem z kiciakiem...
    Też lubię takie miejsca,sielskie i anielskie,ale coraz trudniej o nie.Tzw cywilizacja ,,pożera,, wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzw cywilizacja wkrada się już wszędzie. | jednej strony niesie wygodę a z drugiej utrapienie zwłaszcza hałas. No ale cóż na to nic poradzić się nie da i trzeba ,,życie"zaakceptować takie jakie jest jeśli nic zmienić się nie da...Pozostaje tęsknota i wspomnienia...

      Usuń
  8. Moim kotkiem opiekują się rodzice. Całe szczęście, że ich mam! Bo też nie wiedziałabym co zrobić ze zwierzaczkiem. Poduchy świetne:) Ta ostatnia baaardzo mi się podoba. Pozdrawiam cieplutko. Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mam za bardzo chętna nie jest bo mam sporo futer...

      Usuń
  9. Nie mogę wyświetlić twego ostatniego posta..a tak zainteresował mnie temat "szeptuchy" i warsztatów u niej...Podlasie to moja miłość, której jeszcze nie poznałam a już jest:):)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam