Codzienność

Codzienność

sobota, 5 lipca 2014

Ogrodowe rozważania, zioła i moje dwie twarze...

Dziś miałam problem ze wstaniem. Kawa zaparzona przez Krzyśka całkiem wystygła i biedaczek sam sobie musiał zrobić obiad. Dobrze, że były tylko paluszki rybne z mizerią to dał radę. Po jego wyjściu do pracy wyszłam do ogrodu i znowu się wściekłam na te ślimaki. Zarazy mi podgryzły ostatnią już cukinie i zupełnie zjadły ostatnią sałatę. Będę więc musiała kupować. Chyba trzeba będzie w przyszłym roku pomyśleć o jakiś pułapkach, bo te straty mnie dobijają. W ogródku co nieco jednak jeszcze będzie. Na razie ładnie idą ogórki/oby nie do czasu/, kapusta zaczęła się zwijać. Ładny jest rabarbar wysiany na rozsadniku. Ciasto i kompot z rabarbarem pamiętam z czasów dzieciństwa i bardzo lubię. Dobrze idzie czosnek, tylko za mało go posadziłam. Idzie fasola szparagowa i tyczna i niskopienna. Ładne są kalarepy i poziomki. Z pomidorami gorzej, bo te na grządce liche i ledwie kwitną. Za to te z doniczek bardzo ładnie idą. W przyszłym roku dokupię jeszcze ze 3 doniczki i więcej pomidorów w nich posadzę. Idą słoneczniki. Udały się również zioła. Część rośnie w doniczkach przed domem, a część na grządce. Zadowolona jestem i z jednych i z drugich. Wreszcie najadłam się świeżych ziół do syta. Dziś zerwałam już do suszenia ogórecznik, który bardzo ładny wyrósł i zastawia słońce nagietkom.
Ogórecznik to bardzo wszechstronne zioło. Przydaje się na usprawnienie trawienia, pomaga obniżyć zbyt wysoki poziom cholesterolu i wysokie ciśnienie, wzmacnia odporność i pomaga oczyścić organizm. W postaci okładów pomaga zwalczyć problemy ze skórą  typu czyraków. Można też stosować go w kuchni. Ja np. dodaję go do twarogu, mizerii i jajek. Suszony pójdzie do zapiekanek z warzyw.











Bardzo jestem zadowolona z tego warzywnika i w przyszłym roku mam zamiar ogródek powiększyć. Będzie więcej miejsca na ziemniaki i groch, no i mam zamiar spore miejsce przeznaczyć na truskawki. Mam też nadzieję, że udadzą się dynie i cukinie. Musi też znaleźć się miejsce na marchewkę, buraki i pietruszkę...Kocham to moje wiejskie życie...
Z drugiej strony od niedawna zaczęłam dostrzegać też moją drugą twarz. Twarz kobiety lubiącej wygodę. Ceniącej piękno, poezję i przyjemności. Częściej też się rozpieszczam i doceniam nie tylko duszę, ale i ciało. Wszak ciało to świątynia duszy jak ktoś kiedyś powiedział i także trzeba o nie dbać... Co dziwne te moje dwie twarze - wiedźmy uwielbiającej naturę  i wiejskie życie oraz kobiety rozpieszczonej, ceniącej komfort, wcale się z sobą nie kłócą. Są diametralnie różne, ale zgodnie współpracują, a ja w jednej chwili wkładam gumiaki, by iść do ogrodu, a za chwilę moczę stopy w soli z płatkami róży i namaszczam je pachnącymi olejkami. I jest wspaniale...

7 komentarzy:

  1. pięknie ujełaś to ..."dwie twarze" myslę że i ja je mam bo jestem zodiakalnym Bliźniakiem....
    a wiejski luksus lubię :)
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie to ujęłaś"dwie twarze"..... ja też je chyba mam bo jestem zodiakalnym Bliźniakiem.... a wiejski luksus lubię :)
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne te ostatnie zdania :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak trzymaj ,dopieszczaj się i ciesz się warzywami z własnego ogródka.W tym roku ślimaków bardzo dużo i trudno z nimi walczyć.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdziwa Wiedźma musi mieć wiele twarzy ;) życie blisko Natury to szczęście i dobrze działa na ciało i duszę.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam