Ostatnio sporo pracuje na dworze i coraz więcej następnej pracy do wykonania widzę. Po ostatnim deszczu zasiliłam warzywa i kwiaty. Dwa dni temu został też podpięty wąż do podlewania. Wąż jest niestety za krótki, bo nie sięga do sadu. Trzeba będzie sztukować. W najbliższych planach mam odchwaszczanie sadu i wszystkich miejsc, w których rosną agresty i porzeczki. Powinnam też wyplewić wszystkie rabatki z kwiatkami. Oczyszczone miejsca chcę wysypać korą albo żwirem, żeby chwasty nie rosły i tu mam problem, bo nie mam jak kory przywieźć bez samochodu. Sklep jest daleko i za taksówkę zapłaciłabym majątek. Muszę jeszcze pomyśleć, a może coś mi do głowy wpadnie. Powinnam też przyciąć agresty i porzeczki, a przycięte gałązki porzeczek użyć na sadzonki. Porzeczek kupować nie chcę, ponieważ wolę stare, odporne odmiany, a takie właśnie koło mojego domu rosną. Myślę też o rozmnożeniu winobluszczu i chmielu.
Powoli myślę też już o przetworach. Będę robić dżemy, kompoty, sosy z śliwek, jabłek i gruszek, bo dobrze w tym roku obrodziły. Muszę także zakisić sporo ogórków. Pewnie też włożę do słoików fasolkę. W ciągu tygodnia, dwóch muszę również wysprzątać w spiżarce, ponieważ bytowały w niej myszy i rządziły po swojemu. Sporo pracy mnie czeka...
Ostatnio mam problemy ze zwierzętami. Po pierwsze z kotką od sąsiadów, która notorycznie poluje na moje gołębie. Gołębie się boją jeść i straciły dach nad głową , bo do gołębnika już nie wchodzą, a zima przyjdzie szybko. Nie wiem co zrobić, żeby ta małpa przestała na dach wskakiwać. Chyba będę musiała coś na parapetach poustawiać, żeby się bała skakać. Kotka głodna nie jest i poluje dla sportu, zaraza.
Po wtóre jaśnie pan Pikuś. Ten znowu obraził się na mnie i nie chce siedzieć ze mną sam w pokoju, gdy Krzysiek jest w pracy. Niby może siedzieć na legowisku w ganku, ale co będzie zimą? Obrażony jest, bo mu nie pozwalam wyjadać z kocich kuwet, zabraniam wyciągać buty z szafki i wrzeszczę na niego, gdy zjada kotom jedzenie wtedy, gdy jego miska jest pełna. Ostatnio obraża się coraz częściej i demonstracyjnie wychodzi do ganku, albo z ganku przyjść nie chce. Nic tylko dziwaczeje coraz bardziej...
Miłej niedzieli...
Zwierzęta jak ludzie... ;). Palują dla sportu i obrażają się o różne rzeczy ;/
OdpowiedzUsuńZrobiła wywiad w sprawie kota i ona wprawdzie jedzenie ma, ale niekoniecznie takie jak lubi, bo najczęściej resztki z obiadu i trochę suchego. Może jej po prostu mięsa brakuje. chociaż kto ją tam wiem. Moje mięso dostają i myszy łapią...
UsuńOj trochę Ciebie roboty czeka w ogrodzie...
OdpowiedzUsuńPsy widocznie też mają swoje humory :-)))
Tak to jest z ogrodem. Pikuś jest za bardzo rozpieszczony i pewnie stąd te humory...
UsuńWitam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJak ja lubie takie domowe klimaty :)
Duzo pracy przed Toba ale jakze milej i nie stresujacej :)
Psa masz z charakterkiem ;)
Pozdrawiam :)
Sporo, ale faktycznie przyjemnej. Pikuś jest jaki jest, a ja nie bardzo go rozumiem, bo ja kociara jestem...Witaj...
UsuńPrzykra sprawa z polującą kocicą.Przyjemnej pracy w ogrodzie życzę i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAno niestety taka gadzina łowna jest. Pracy będzie sporo, ale i czasu jeszcze trochę mam na jej wykonanie. problem tylko będzie z przywiezieniem kory...
UsuńSporo pracy zaplanowałaś, oby wszystko poszło zgodnie z planem :) Mój pies również się obrażał, udawał, że mnie nie widzi i starał się ignorować, ale podsunięty pod nos kawałek czegoś dobrego odpędzał złe humorki ;)
OdpowiedzUsuńTeż go chyba będę musiała czym przekupić. Przedwczoraj przesiedział w ganku z trzy godziny i wyszedł dopiero gdy wrócił mój mąż z pracy...
UsuńTrzeba go sobie zrównać, żeby być w relacjach koleżeńskich :) Wtedy będzie respektować zasady ;)
UsuńKompletnie sie na tym nie znam. koty rozumiem, psy nie....
UsuńPiszę tak na podstawie własnego doświadczenia, a miałam kilka psów w życiu. Pewnie żaden specjalista by tego nie pochwalił, ale ważne, że przyniosło pożądane efekty :) Powodzenia :)
UsuńPikuś to mój drugi pies w życiu. Ten poprzedni Natan humorów nie miał...
UsuńPięknie się rośliny rozwijają, sporo pracy do zrobienia ale takiej wzmacniającej kontakt z Naturą. A Pikusia rzeczywiście trzeba przekupić i może Reiki by mu pomogło.
OdpowiedzUsuńCzasem mu Reiki wysyłam i pięknie bierze. Może faktycznie warto by mu wysłać z intencją na to jego obrażanie...
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń