Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
wtorek, 28 kwietnia 2015
Ule, praca koło domu i problem z winobluszczem...
Nadal mam sporo pracy w ogrodzie. Po pierwsze przygotowaliśmy ule. Liczymy na to, że może przyjdzie jakaś rójka, albo zasiedlą je dzikie pszczoły. Co prawda na miód nie liczę, bo na pszczołach się nie znam i raczej mnie do pracy przy nich nie ciągnie, ale pszczoły w ogrodzie by się przydały. Byłyby większe plony. Kiedyś mój dziadek miał kilka uli i sporo miodu co rok było. Pamiętam z dzieciństwa smak chleba z miodem. Teraz miód kupuję ale raczej traktuje go jak lekarstwo. Dziadek się na pszczołach znał. Czytał książki na ten temat i kupował czasopisma. W tej chwili ocalały dwa ule. W zeszłym roku je pomalowałam i odnowiłam, a w tym roku czekam na pszczoły. Z tym, że dużej nadziei na to, że przyjdą nie mam, bo nikt w pobliżu pszczół nie ma.
Po drugie plewienie pod agrestami, porzeczkami i innymi krzewami. Pracy jest sporo, bo krzewy u mnie rosną wzdłuż ogrodzeń. Mam zamiar wysypać pod nimi korą. Może też wcześniej wyłożę warswę słomy. Z korą jest problem, bo jak ją przywieźć bez samochodu. Przecież nie na plecach po worku, bo kierowca do autobusu by mnie nie wpuścił. Potrzebuję kilka worków. Jest z przywozem na Allegro, ale trzeba kupić na raz conajmniej 25 worków, a tyle mi nie potrzeba i nie mam gdzie składować. Na razie 4 worki kupi mi koleżanka. Później dalej będę myśleć.
Poza tym szykuje mi się dużo pracy, a raczej Krzyśkowi. Sprawa wygląda tak, że chcę wysiać w sadzie mieszankę roślin łąkowych plus kwiaty łąkowe. Chcę się cieszyć pięknem łąki i rzadko kosić. Problem jest z tym, że w sadzie rośnie perz. To wprawdzie pożyteczne zioło, ale chcę się go pozbyć i nie wiem jak, bo jest go sporo. Byłby tu pomocny Randap, ale nie za bardzo uznaję tak drastyczne środki. Szkoda owadów. Z drugiej strony usuwanie ręczne będzie trudne i nie wiem czy Krzysiek da radę, bo przestrzeń duża, a on przecież młodzieńcem nie jest i w dodatku pracuje zawodowo. Nająć kogoś do roboty też ryzyko, bo może zrobić niedokładnie i wszystko zacznie rosnąć od nowa. Muszę to wszystko jeszcze przemyśleć...
I na koniec problem z winobluszczem. Kocham to pnącze, bo jest piękne zwłaszcza jesienią, gdy się przebarwia na bordowo. Jego owoce są poza tym pokarmem dla ptaków. Niestety winobluszcz zniszczył mi cały tynk na ścianie od strony ulicy. Remont będzie w maju, ale roślinę muszę przenieść, żeby problem za parę lat nie pojawił się z powrotem. Nie bardzo mam gdzie, bo na podwórku panoszy się chmiel, który też musi zostać. Myślę sobie tak, że posadzę go wzdłuż płotu tak by mógł się na nim wesprzeć. Powinno mu być tam dobrze...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
po ten winobluszcz to bym się zgłosiła do Ciebie :) chciałabym nasze ogrodzenie obsadzić właśnie winobluszczem :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
ps. jak już kłącza perzu zbierzesz :) wypłucz, osusz, wysusz :) i zmiel na mąkę :)
ja próbuję w tym roku zrobić mąkę z perzu :)
zobaczę czy sadzonka będzie jeśli tak to poproszę o adres i Ci wyślę...
UsuńPod krzewy ładuję stare blachy, tektury ,deski itp i dlatego nie mam potem problemu z chwastami. Kora ziemie zakwasza a nie wszystkie rośliny i krzewy to lubią. Potem kiedy chwasty wytępione pod krzaki sadzam roślinki okrywowe. Kiedy chcę odchwaścić jakiś zachwaszczony kawałek w ogrodzie na którym jeszcze nic nie rośnie kładę podwójną czarną folię i czekam 2 lata. Potem już można kopać i tak sobie już mój ogród odchwaściłam...Pokazuję go często na moim blogu . Całość jest moim dziełem i każdą roślinkę osobiście posadziłam. Aż mi się samej wierzyć nie chce kiedy teraz ten gąszcz roślin u mnie widzę.A winobluszcz i wino rośnie u mnie na trejażach. Tylko dużo z nim pracy bo bardzo są to ekspansywne rośliny.Miłego-;)
OdpowiedzUsuńja planuję słomę i korę...
UsuńPod tym jednak chwasty się nie wytępi...
OdpowiedzUsuńnajpierw je usunę ręcznie...
UsuńPszczoła przelatuje każdego dnia kilkanaście ładnych km, więc może i trafić do Ciebie szybciej niż Ci się wydaje. Będę kibicować bo sami się przymierzamy do ula ale właśnie tak jak Ty, aby zapylały nam drzewa owocowe, chyba, że mąż zgłębi tajniki pszczelarskie :)))) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmoże się uda...
UsuńKiedyś widziałam cały zbłąkany rój ,pół dnia siedziały na krzaku, widok niesamowity. Może i do Ciebie jakiś się wprowadzi życzę Ci z serca :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńoby. Często tak sie zdarza...
Usuń