Pogoda wreszcie się zmieniła. Upały się skończyły, słońce schowało się za chmurami, pojawiły się przelotne deszcze i burze. Odetchnęłam i ze zdwojoną energią zabrałam się do plewienia w ogrodzie. Warzywnik przejrzał, co mnie cieszy. Nie wszystko jednak idzie dobrze, bo np. pasternak nie wzszedł, a fasola bardzo kiepsko i to zarówno niskopiennna jak i tyczna. Kiepska jest też marchew i koper. Koper siałam kilka razy, a jest go tyle co kot napłakał. W zeszłym roku było tak samo. Ładna jest rzodkiewka i buraczki. Kabaczki przetrwały i kwitną. Ogórki ładnie rosną podobnie jak ziemniaki, bób i pomidory w doniczkach. Te w ziemi idą już gorzej. Kapusta jest nieco wyciągnieta, a kalarepkę w większości coś zjadło. Muszę jeszcze wysiać sałaty i kalarepy. Może coś z nich ocaleje. Muszę też wysadzić do gruntu seler. Mam go bardzo dużo, bo ładnie mi wzszedł, ale czy bulwy będą? Raczej wątpię. U mnie ziemia nie na korzeniowe, bo piszczysta i jałowa. Dużo w niej za to azotu.
Zioła z podwórka w większości zebrałam. Wczoraj Krzysiek skosił oczywiście tradycyja kosą, bo kosiarki nadal nie mamy. W czwartek ma iść kosić do sadu. Mnie zostało jeszcze sporo plewienia na podwórku. Muszę to zrobić względnie szybko, bo kora już czeka, żeby ją wysypać pod krzewy owocowe. Powoli zaczynają owocować truskawki i poziomki. Trochę ich będzie w tym roku. Kupować nie zamierzam. Powinno też być trochę wiśni i orzechów włoskich. Nie wiem czy będą jabłka i gruszki. Jedną gruszkę chyba będę musiała wyciąć, bo nie owocuje już kolejny rok choć była zasilana. To drzewko bardzo stare i niskopienne. Takie długo nie owocują. Nie owocują też prawie posadzone trzy lata temu agresty. Czyżby zdziczały?
Ostatnio miałam też trochę pracy zarobkowej. Skończyłam horoskop i ułożyłam partię krzyżówek dla wydawnictwa. Parę groszy wpadnie. Cieszy mnie to, bo zbieram na położenie płyty na grobie taty. Chcę to zrobić w tym roku w lecie, a jesienią chcę wydać tomik z haku. Też trochę pieniędzy mi będzie potrzebne, bo wydawcę poezji teraz ciężko znaleźć.
Od kilku dni znowu tęsknie za wsią. Chciałabym poczuć gorączkę sianokosów, a później żniw. Chciałabym zebrać bukiet maków polnych, chabrów i kąkoli. Marzę o ciszy, świeżym powietrzu, dzikiej naturze i przestrzeni. Marzę o spacerze miedzą wśród falujących zbórz, o widoku krowy na pastwisku. Ech...
A na koniec moje wytworki i przepis na placki warzywno ziemniaczane dietetyczne, bo prawie bez mąki.
2 plastry cukini
3 większe ziemniaki
1/4 małej marchwi
pół cebuli
ząbek czosnku
jajko
otręby owsiane
mąka
sól
pieprz
zioła
Warzywa i ziemniaki zetrzeć na tarce, dodać jajko, otręby i trochę mąki tak by konsystencja była jak na normalne placki. Więcej ma być otrąb. Smażyć na oleju.
nam marchew w tym roku o dziwo wzeszła...za to pasternak i brukiew nie :(...cóż spróbujemy znowu w przyszłym roku :)
OdpowiedzUsuńsmaczny przepis...robię takie jak tylko cukinia się pokazuje ogrodowa :) a najlepsze dla mnie to mieszanka:ziemniak, marchew, dynia, cukinia...pyszności!
pozdrawiam
w tym roku może cukinie będą i u mnie. Ładnie kwitną...
UsuńPozdrawiam bardzo serdecznie. Ja jak to ja zaczytałam się w poście i jak skończyłam to zdziwiłam się, że to już i pustki w głowie jak przyszło do napisania komentarza... tak przyjemnie na duszy mi się zrobiło, ot co i tyle :))))) Moc uścisków :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA jelonek taki śliczny Ci wyszedł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtakie placuszki mozna upiec też w piekarniku, bądą równie smaczne a mniej kaloryczne :))
OdpowiedzUsuńnie pomyślałam o tym...
UsuńW sadzie mamy śliwkę , która przez dziesięć lat wydawała po parę owoców. Szkoda było ściąć bo miała bujne zielone liście. W tamtym roku szok bo była cała w owocach , pięknych i dorodnych.
OdpowiedzUsuń..... a więc chyba się wystraszyła ... Dzięki za przepis na placki. Rysunki coraz bardziej profesjonalne. Pozdrawiam ciepło.