Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
środa, 17 czerwca 2015
Rośliny, zazdrość, zakupy, koty i anioły...
Oglądam dorodne rośliny na blogach i zazdroszczę szczególnie krzewów ozdobnych, bo ja zupełnie nie mam na nie miejsca. Do tej pory posadziłam jednynie biały bez, ostrokrzew, bukszpan i dwie róże, które zmarzły. Przesadziliśmy też kilka lat temu jaśmin z Oszczywilka. W tym roku wreszcie zakwitł całą masą wonnych, cudnych kwiatków. W moim ogrodzie rosną też iglaki, forsycja i pigwa posadzone przez mamę oraz fioletowy bez odrost od tego, który pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa. Rośnie również trzmielina i liguster. Skąd się wzięły nikt nie wie. Mam też oczywiście całą masę krzewów owocowych - agrestów, porzeczek czerwonych i czarnych, które bardzo kiepsko owocują jak do tej pory. Marzę o hortensji, kalinach, różanecznikach, klematisach i wiciokrzewie. Podobają mi się ogniki i pnące róże. Czy kiedyś je posadzę? Może, ale nie wszystkie, bo nie mam ich gdzie wcisnąć. Ogród nie jest z gumy.
Wczoraj znowu wydałam troche pieniędzy. Kupiłam świece zapachowe, kadzidełka i olejki. Świece oczywiście z gatunku tych słodkich- jabłko z cynamonem, wanilia, pomarańcza z wanilią i ciasteczko. Kupiłam też książkę o pisaniu ikon. Powinnam kupić trochę farb akrylowych i pędzelki do pisania ikon. Jeszcze trochę i skończą się papiery do akwareli. Powinnam kupić pędzle z gąbki do decoupage i jakieś przedmioty do zdobienia. Pomyślałam o dużej skrzyneczce. Byłaby na dokumenty. Myślę też o magnesach. Byłyby na bazarki dla kotów. Na wszystko potrzeba pieniędzy, a ja zbieram teraz na płytę na grób taty. Coś musi poczekać.
A na koniec trochę o kotach, przepis na pastę do pieczywa i zdjęcia aniołów. Najpierw będzie o Filusiu, kóry właśnie skończył 6 lat. To bardzo fajny kot choć na kolana za często się nie pcha, ale jeśli już to przytula się całym sobą i cudnie mruczy. To pupil mojego męża i do niego się najczęściej tuli. Ostanio trochę przytył. Je bardzo sprawnie i mięso i suchy pokarm choć ma tylko 3 ząbki. Nadal jest spokojny i nieco misiowaty. Zwady z nikim nie szuka, ale zaczepiony potrafi agresora postraszyć. Nigdy nie fuczy, a Rozi i tak przed nim zwiewa aż miło. W tym roku 6 lat kończy też Józek i Punia. Starzeje mi się stado. Oj starzeje. Najmłodsze koty mają 3 lata i to właśnie o nich był pierwszy wspis na tym blogu. Najstarszy Mruczuś, mój kochany burasek skończył już 9 lat. Na razie dobrze się trzyma. Nie choruje, je i jeszcze stara się być szefem.
Pasta z twarogu i selera
10 dkg twarogu
kawałek selera
2 łyżki jogurtu
szczypiorek
sól
pieprz
2 orzechy włoskie
Seler zetrzeć na tarce o dużych poworach, szczypiorek pokroić, dodać pozostałe składniki i wymieszać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ikony ślicznie Ci wychodzą.
OdpowiedzUsuńAle to chyba anioły, i tak podziwiam.
OdpowiedzUsuńArtystka z Ciebie..
OdpowiedzUsuńZnam ten syndrom pod tytułem "kupię, posadze, jeszcze się zmiesci". W rezultacie mam taki ogród, ze przejsć nie można...
OdpowiedzUsuńOgniki miałam piękne kiedys, ale w czasie ostrej zimy wymarzły doszczętnie, wiciokrzewy zżarłą jakaś choroby a i niektóre klematisy też...
Moze lepiej "nie mieć miejsca"?
Ależ pieszczoch z kociaka :) Nowa pasja widzę u Ciebie, ikony, fajnie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń