Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Kurs pisania ikon, wytworki, cierpliwy mąż i placki z kalarepki...
Prawdopodobnie we wrześniu w pobliskim mieście będzie kurs pisania ikon. Strasznie się cieszę. To moje marzenie. Mam tylko nadzieję, że zbierze się grupa chętnych osób, bo od tego jest uzależnione czy kurs się odbędzie. Malowanie obrazków ikono podobnych bardzo mnie wciągnęło. Lubię to robić. Mam tylko problem z napisami, bo to litery greckie lub język starocerkiewny. Obym tylko sobie z prawdziwymi ikonami poradziła.
Od kilku dni nic w domu prawie nie robię. Miałam myć okna i sprzątać w szafie, a zajmuję się czym innym. Maluję albo uczę się decupage. Nabrałam w deku odwagi i działam na całego. Ostatnio skusiły mnie butelki. Krzysiek nawet się nie wścieka. Cierpliwy jest coś ostatnio. Nie goni mnie też do pracy w domu. Jak coś trzeba to sam zrobi. Dobrego męża mam. Wyrozumiałego i niewymagającego. Swoją drogą z innym bym nie wytrzymała. Mąż dyktator albo pedant to nie dla mnie. Są kuwety, jest sierść, czasem potargane przez koty firanki czy podrapane meble. Zawału by dostał...
Czekam na zakupy ze sklepu plastycznego. Kupiłam akryle, tempery, podobrazia, pędzle, bloki do akwarel. Potrzebne mi są jeszcze deski do pisania ikon, pigmenty suche oraz trochę drobiazgów do decoupage typu preparatu do postarzania i patynowania. Mam też kupić tempery w złotym kolorze i deski do malowania aniołów, może zakładki, serwetki albo papiery z motywem ikon i deski.
A na koniec placki z kalarepy
kalarepka
ziemniaki 1/2 porcji
cebula
sól
pieprz
jajko
zioła
mąka
ser żółty tarty/niekoniecznie/
olej
Kalarepkę, ziemniaki i cebulę zetrzeć, dodać jajo, mąkę i przyprawy i ser. Wymieszać. Ma być taka konsystencja jak na placki ziemniaczane. Smażyć na rozgrzanym oleju.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gotuję czasem zupę z kalarepy razem z liśćmi, albo zajadam się nią na surowo
OdpowiedzUsuńGotuję zupę i robie placki, kotleciki i dodaje do twarożków. Lubię też na surowo...
UsuńO kurcze! A ja nigdy jeszcze nie jadłam zupy ani placków z kalarepy... raz jeden chyba coś robiłam na ciepło z niej- zupę krem? Uwielbiam ją na surowo i jakoś tak, jak rzodkiewka kojarzy mi się tylko z surowym... ale ze mnie gapa :/
UsuńŁadne Twoje prace Agatko, masz za co dziękować Bogu, talent, wyrozumiały mąż. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo... :)
UsuńTaki mąż jak Twój to skarb dla kobiety z potrzebą przestrzeni osobistej, no i artystycznej duszy :-) Mój przez większość małżeństwa był dość wredny, wrzaskliwy i apodyktyczny, ale chyba jakiś cud nastapił i w ostatnich latach zmienia się coraz bardziej w porządanym kierunku. A może oboje się zmieniamy ;-) P.S. sama najchętniej wynajęłabym kogoś od porządków, żebym mogła mieć więcej czasu na sprawy dla mnie istotne, a prowadzenie domu zajmuje tyle czasu i jeszcze te 8 godzin w biurze...
OdpowiedzUsuńO wrzaskliwy to i mój jest czasami. O pomocy w domu marzę od lat...Czasem ten luksus sobie funduję np. przed świętami albo do okien jak z kręgosłupem mam gorzej...
Usuńjednym słowem to masz szczęście z M;
OdpowiedzUsuńładne prace Agatko a kalarepy ostatnio nie jem... nie wiem czemu