Od kilku dni pogoda jest niefajna - słońce, niebo bez chmur, sucho. Rośliny nie znoszą takiej patelni i ja nie znoszę. Wczoraj poczułam się źle i zakręciło mi się w głowie. Już myślałam, że to ciśnienie, ale nie. Było w normie. Nic tylko staję się metereopatą, albo zawsze byłam, bo jako młodsza osoba w taka pogodę czasem mdlałam. Zwłaszcza wtedy gdy słońce mnie przygrzewało, a ja nie miałam się gdzie schronić. Teraz to ja już staram się na dwór nie wychodzić bez potrzeby ani w upały, ani wtedy gdy jest dużo słońca. Nic to plewienie poczeka do poniedziałku, bo wtedy według progoz ma sie pogoda zmienić. Wyglądam deszczu...Mój warzywnik też...
Ostatnio zaszalałam i zrobiłam zakupy związane ze zdrowiem. Kupiłam między innymi magnesy do terapii, ale na razie o tym sza, plastry oczyszczające z toksyn i klapki do akupresury. Klapki już mam i w nich trochę chodzę, co łatwe nie jest, bo okropnie gniotą. Wszystko by było dobrze, gdyby nie to, że zauważyłam niezgodność receptorów z wypustkami. Efektem tego jest pewnie, że nie każdy receptor jest pobudzany. Nie ma to jak prawdziwy zabieg akupresury. Niestety nie mam nigdzie w pobliżu specjalisty od tej techniki, a sama wprawdzie stopy czasem gniotę, ale nie wiem czy z takim naciskiem jak potrzeba. Ach ten brak samochodu...
Od jakiegoś czasu zbieram i suszę zioła. Teraz pogoda jest odpowiednia, bo sucho. Wczoraj Krzysiek narwał całą reklamówkę czarnego bzu. Postawiłam nalewkę, część wysuszyłam, a część będę suszyć dziś. Będą herbatki na jesień i zimę. Jutro może w końcu uda mi się zerwać ten mniszek. Bzu jest wyjątkowo dużo w tym roku. Zostaną jeszcze kwiaty na owoce do dżemów i dla ptaków na zimę. Powinnam już też pomyśleć o zywaniu liści czarnej porzeczki i malin. Czeka bodziszek, ale nie wiem czy go zrywać. Dziś przyszła mi książka o ziołach Alicji Chrzanowskiej Święte zioła poleskich znachorek tom trzeci. Poczytam...
A po południu medytacja i zabieg Reiki na przyśpieszenie przemiany materii, bo odkąd robię bardzo fajnie chudnę. Co prawda pewna nie jestem czy to od Reiki, bo noszę też bransoletkę magnetyczną, ale przerywać zabiegów nie zamierzam...
Mnie też ta pogoda wykańcza. A dzisiaj całe miasto postanowiło, tak, jak ja robić zakupy. Tragedia. Wolę szydełkować, bądź spacerować z psem.
OdpowiedzUsuńTylko nie zakupy w upał...Masz rację...
Usuńteż jestem wyczerpana pogodą... 40 w słońcu to nie dla mnie;
OdpowiedzUsuńświetne zakupy; książki Alicji są godne czytania;
liście z porzeczki i malin na herbatkę będziesz suszyć ?
No umniej upał trochę mniejszy. Tak będę suszyć i później pić herbatkę...
UsuńKiedyś też używałam takie klapki fakirki , ale niestety niezbyt długo mogłam je używać . Wyjątkowo wrażliwe mam stopy. Swojskie ziółka najlepsze. Miłego weekendu Agatko !!!
OdpowiedzUsuńJa nie chodzę cały dzień...
UsuńFajnie, że zaczęłaś sukcesywnie chudnąć :) Na bez też się czaimy, w zeszłym roku zrobiliśmy sok, ale nalewka brzmi ciekawie. Po powrocie do domu na pewno na bez się wybierzemy.
OdpowiedzUsuńNalewka jest bardzo smaczna, a sok robiłam w zeszłym roku i jeszcze mam...
UsuńBardzo ciekawi mnie ta nalewka z kwiatów bzu,słyszałam że jest pyszna.Dobrego samopoczucia i miłego dnia zyczę.
OdpowiedzUsuńTak jest smaczna i warto zrobić...
UsuńPo schudnięciu trzymać potem wagę , to jest sztuka która się niewielu potem udaje. Cały czas pilnie się wadze przyglądam, ale apetyt kiedy jest coś pysznego na talerzu poskromić ,to dopiero sztuka hehe.. Pozdrawiam-;))
OdpowiedzUsuńMusi mi sie udać utrzymać...
UsuńSusza i u nas też straszna . Upały nie do zniesienia, a dopiero było tak zimno. A to wybrakowane klapeczki ... nie wiedzieli , że trafią na Znawcę :);) Serdeczności posyłam :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję złego samopoczucia :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń