Lipiec nadszedł nie wiadomo kiedy. Czas pędzi w zawrotnym tempie. Dopiero niedawno siałam w ogrodzie, a tu już zbiory. Jeszcze troche i zaczną się żniwa. Pamiętam z dziecińswa tą gorączkę. Moja rodzina wprawdzie nigdy pola nie miała, ale za to sąsiedzi mieli. Nie daleko też od mojego domu była młockarnia i pełne wozy ze zbożem przejeżdżały raz za razem pod oknami. Troche mi brak tych czasów i tego klimatu. Teraz już widać, że mieszkam w mieście. Sąsiedzi nic nie uprawiają, nie hodują zwierząt. Zniknęły wiejskie kwiaty z ogrodów i drewniane płoty. Nie ma już ławeczek przed domami. Wszędzie rosną iglaki. Każdy strzyże trawnik i rzadko kto uprawia kwiaty. Zbyt dużo pracy wymagają. Warzywniki też oczywiście zniknęły. Pojawiły się za to kute bramy i wyłożone betonem podjazdy. Mnie tam te zmiany nie pasują, ale cóż.
Krzysiek dostał nową umowę tak, że pracuje dalej. Tym samym nerwy i strach, że zostanie bezrobotnym już za nami. Ostatnio wraca z pracy bardziej zmęczony, bo sporo ludzi poszło na urlop, a praca musi być wykonana. Sama się nie zrobi. Krzysiek wraca skonany i od razu kładzie się spać na godzinę, żeby odreagować i odpocząć. Narzeka na bóle nóg. Ciekawe jak długo jeszcze w takim tempie pociągnie. Byle do jesieni. Wtedy urlopy się skończą i będzie mu lżej. Aż się boję jak nadejdą upały.
Fanty na bazarek dla kotów prawie gotowe. Są już karty, podkładka, zakładki, obrazki pastelami. Wczoraj kończyłam kolczyki drewniane i butelkę. Zostały do roboty kolczyki ale niemalowane. Kusi mnie też zrobić jeszcze lampion z kieliszka. Co prawda nie mam preparatu do robienia szronu, ani szucznego śniegu, ale można ozdobić inaczej. Jeszcze się zastanowię...Czasu trochę zostało.
A na koniec ostatnie wytworki. Część pójdzie na koty. Część sobie zostawię...
W decoupage bardzo mi brakuje złotej i srebrnej pasty postarzającej w scrapbokingu dziurkacza na rogi. Są piękne zestawy na rogi i brzegi, ale mnie w tej chwili nie stać. Kiedyś pewnie kupię.
I tak wszystko pięknie wykonałaś. Najważniejsze, ze to na szczytny cel. Zawsze powtarzam, że nowoczesne domy są brzydkie, wszyscy mają tuje i strzygą trawniki i mają ohydne kute płoty. Dlatego w moim ogrodzie jest drewniany domek, będzie drewniany płot, będą rosły warzywa i malwy. Tylko, że sarna grasuje po ogródkach i wyjada warzywa. Znajomi sie pukają w czoło, czemu nie ogród rekreacyjny. otóż trawkę łączkę tez zasiejemy.
OdpowiedzUsuńPięknie planujesz...U nas sarny też grasują u sąsiadów...
Usuńszczytny cel Agatko !!!
OdpowiedzUsuńz jednej strony dobrze, że ma pracę z drugiej... niech mocno się nie przemęcza