Ciężkie te ostatnie dni były jak diabli. Kilka wyjazdów pod rząd. Nieraz dwa razy dziennie. Jeszcze dwa takie tygodnie mnie czekają. W najbliższy poniedziałek dwa wyjazdy, a za tydzień też dwa tylko, że nie koniecznie w jeden dzień. Zmęczona jestem i już mam dość. We wtorek byłam u lekarza i niestety nie wszystkie leki ta nowa lekarka mi przepisała. Stwierdziła, że na kręgosłup musi mieć zaświadczenie, bo to co mam jest za stare i wysłała mnie do neurologa. No i zostałam bez leków na co najmniej 3 miesiące, bo neurolog pewnie mnie wyśle na tomografię, gdzie też się czeka. Tak się wściekłam, że ponad dwa przystanki przeleciałam w niewiele ponad 10 minut. Później padłam, a prawie cały następny dzień przespałam. Jednak nie ma tego złego, bo przy okazji pobytu w przychodni zrobiłam sobie usg tarczycy i wygląda na to, że ozdrowiałam, bo guzków brak. To pewnie Reiki pomogło, bo leki przez 10 lat niewiele dawały. Z rozmowy z lekarką dowiedziałam się, że powinnam iść do chirurga z czyrakiem, do laryngologa na płukanie uszu, do neurologa na kręgosłup. No i kto wie czy nie do ortopedy i reumatologa. Oprócz tego został ginekolog i stomatolog, bo mi plomba wypadła. Powinnam też zrobić badania krwi, bo dawno nie robiłam. Połowy tych lekarzy nie zaliczę, bo nie będę czekać w kolejkach i chodzić. Będę sobie radzić domowymi sposobami.
Dobrze chociaż, że chudnę. W niecały tydzień zgubiłam ponad 1 kg. Ćwiczę i dobrze się z tym czuję. Niestety ćwiczenia na Vitalii raczej nie są dla mnie odpowiednie. Po pierwsze 8 minut biegu, po drugie ćwiczenia rąk i ramion są mi zbędne. Nie mam też ani ławeczki ani sztangietek. Niby można to czymś zastąpić, ale coś nie mam do nich przekonania. Fajne są te rozciągające i te z rozgrzewki. Chyba pozostanę przy jodze, tai chi, pilatesie i ćwiczeniach cesarzy chińskich. Niektóre z jogi wykorzystywane są przy rehabilitacji kręgosłupa.
Ostatnio znalazłam na You Tube ćwiczenia na kręgosłup. Myślę, że warto by było się nimi zainteresować. Muszę tylko wybrać z nich te, które są na odcinek lędźwiowy i spróbuję ćwiczyć po 10 minut dziennie na początek. Rehabilitacja jest ponoć skuteczna. może i mnie pomoże.
A na koniec przygoda czyli spotkanie kota ze sroką i książka, która mnie kusi.
Dwa dni temu widziałam jak sroka zaatakowała kota. Frunęła tuż nad nim i dziobała go. Kot był przerażony i nawet nie próbował się bronić tylko uciekał, a ona nie odpuszczała. Nie wiem jak to się skończyło bo zniknęły mi z oczu. Pierwszy raz coś takiego widziałam. Kot był dorosły i spory. Z gatunku tych co polują nawet na gołębie. Zareagować nie zdążyłam.
wredne ptaszysko i tyle ! hihi
OdpowiedzUsuńnie mam siły na ćwiczenia ale może, kiedyś ? kto to wie
pozdrawiam Agatko