Codzienność

Codzienność

niedziela, 29 listopada 2015

Zimnooo, sprzedaż domku i problem na fecebooku...

Ostatnie mroźne noce dały mi popalić. Rano wstawałam z nieogrzewanej sypialni, a w pokoju dziennym było jak dla mnie za zimno. Inna sprawa, że kiedyś lubiłam temperaturę około 20 stopni, a teraz chcę mieć wyższą. Ten survival tak mnie zdenerwował, że poutykałam szpary pod drzwiami do przedpokoju i pracowni kocami. Pal licho wystrój wnętrza, skoro od razu zrobiło się cieplej. W piecokuchni jeszcze nie palę i może z miesiąc jeszcze nie będę. Piecokuchnię zostawiam sobie na wielkie mrozy, bo żre węgiel strasznie. Dwa wiadra wychodzą w 6 godzin. Chyba dlatego, że palę na otwartych drzwiczkach. Muszę, bo inaczej temperatura na piecu nie wzrasta. Pewnie coś robię nie tak, albo węgiel małokaloryczny. Swoją drogą co roku w pierwsze chłodne dni marznę i narzekam. Później się przyzwyczajam i jakoś zimę wytrzymuję bez problemów.
Chyba sprzedamy gospodarstwo na wsi. Znalazł się kupiec i Krzysiek się zastanawia. Żal mu, bo to w końcu jego rodzinny dom. Nie dziwie mu się. Z drugiej strony my tam mieszkać nie pójdziemy, bo okolica niezbyt ciekawa/las daleko/ i trzeba by domek rozbudować. Na co funduszy brak i raczej pod tym względem nic się nie zmieni, bo nawet w totolotka nie gramy.
Poza tym ja już nawet przestałam marzyć o przeprowadzce na wieś. Krzysiek prawa jazdy nie ma i nie zrobi. Ja też nie. Na wsi bez samochodu ciężko żyć. No i dla mnie już teraz ważne by do lekarza, sklepu, biblioteki i przystanku było blisko. Wygód szukam. Jeszcze trochę i może o blokach zacznę marzyć. Kto wie? Starzeję się... Za kilka - kilkanaście lat pewnie mi będzie ciężko węgiel nosić, o piece dbać czy odśnieżać zimą. Tak to już jest, że z wiekiem priorytety się zmieniają. Nawet moja mama już na trudy życia narzeka, a zawsze wytrzymała była.
Ostatnio mam na facebooku problem. Stworzyłam sobie grupę kociarzy i wysyłałam im zaproszenia na kocie wydarzenia. To się facebookowi nie spodobało, bo mnie zablokował. Jako powód podał, że zbyt dużo zaproszeń wysyłam. Kiedyś miałam problem, bo ponoć zbyt dużo udostępniałam. Ciekawe kiedy te problemy miną?

6 komentarzy:

  1. jeszcze trochę i wiosna nadejdzie... hihi
    trzymaj się cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Aga, a nie możesz trochę koksu dokupić? koks jest bardzo kaloryczny i "trzyma" żar przy zamkniętych drzwiczkach. Pamiętam, że ja wkładałam w drzwiczki przeciętą wzdłuż zapałkę, żeby jednak szczelina była dla tzw cugu. Inaczej gasło. Wypróbuj:)
    Ale na noc zamykałam drzwiczki i żar utrzymywał się do rana, wystarczyło tylko dorzucić węgla i znów zapałkę w drzwiczki.
    Teraz mam ogrzewanie gazowe, nic nie trzeba robić, tylko...płacić strasznie dużo.
    Marzę o zainstalowaniu piecyka-kozy.
    Ubieraj się ciepło:) Przetrzymamy!
    pozdrawiam, elka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie myślałam o koksie. No i byłby problem z czyszczeniem codziennym pieca. Kiedyś i ja miałam gaz ale w starym domu gdzie z każdego kąta wieje to nieopłacalne było...

      Usuń
  3. Aga, koks spala się "do zera", o wiele lepiej niż węgiel. Nie ma czyszczenia pieca po koksie. Tylko zapytaj męża, czy koks nadaje się do Waszego pieca.
    Ja za tydzień wracam do domu (zimnego), i zanim się mieszkanie nagrzeje, to potrwa, dlatego marzę o piecyku na drewno lub brykiety.
    I chyba kupię dmuchawę, żeby mi ratowała życie w takich sytuacjach, jak ta niebawem:)
    Ściskam Cię
    elka

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam