Codzienność

Codzienność

środa, 5 lipca 2017

środa

Dziś od rana pracuję - wróżę i piszę. Artykuł już napisałam, a teraz piszę opowiadanie. Muszę jeszcze skończyć. Kiedy odpocznę nie wiem. Bogiem, a prawdą ta moja praca mnie w zasadzie nie męczy. Robię to co lubię i co mnie cieszy. Później może poczytam. Ostatnio mniej niż kiedyś czytam. Kiedyś czytałam nieraz po całych dniach. Teraz o wiele mniej. Założyłam sobie, że przeczytam 52 książki w tym roku i niestety jeszcze nawet połowy nie przeczytałam. Wstyd. Inna sprawa, że nie bardzo co mam czytać. Zwłaszcza powieści mnie ostatnio często nudzą. Kiedyś częściej trafiały się perełki. Teraz to zbyt często się nacinam. Przynoszę z biblioteki cały stos książek, a przeczytam jedną albo i nie. To samo z kupowaniem. Już kupiłam kilka albo i kilkanaście nietrafionych pozycji. Czasem jeszcze tylko poradniki kupuję. Często czytam jeśli już to powieści z przed lat. Ich poziom był chyba wyższy. Żal mi, że już teraz rzadziej tonę w powieści. Potrafiłam czytać do rana. Ech...

Inną moją pasją, której mniej ostatnio poświęcam czasu jest gotowanie. Kochałam to kiedyś. Zbierałam przepisy i skrupulatnie planowałam z nich posiłki. Sporo czasu spędzałam w kuchni. Później przytyłam i straciłam ochotę do jedzenia i pitraszenia. Jem najczęściej byle jeść, gotuję byle szybciej. Jedzenie stało się wrogiem. Może to błąd? Może od przyszłego tygodnia znowu coś z przepisów ugotuję? Pola do popisu wielkiego nie mam, bo znowu jestem na diecie. Może jakieś mięso upiekę albo wędlinę z szynkowara zrobię? Może sałatkę przygotuję?

Dziś wieczorem będę może malować albo robić kartki. To mi ostatnio najwięcej czasu zajmuje. To mnie cieszy. Zwłaszcza do kartek mnie ciągnie, bo zrobiłam ostatnio sporo zakupów i część przesyłek do mnie dotarła. Niestety kończy mi się klej. Będę musiała kupić i to szybko jeśli dalej chcę działać.

Pogoda jest fajna i ostatnio trochę czasu spędzam na dworze. W poniedziałek zrobiłam trochę zdjęć kwiatków z doniczek. Uwielbiam pelargonie, werbenki i szczawiki. W tym roku są wyjątkowo dorodne. Kocham też petunie ale u mnie jest zbyt dużo słońca i trzeba by je podlewać dwa razy dziennie, bo mdleją. W tym roku chciałam kupić też begonie ale w sklepie nie było... Szkoda.






Wczoraj byłam w sklepie. Zrobiłam parę zdjęć lasu. Nie lubię chodzić ale tym razem musiałam, bo już nic w lodówce nie było. Na diecie Kwaśniewskiego mam sporo energii i doszłam bez problemu.






2 komentarze:

  1. Co do książek, zgadzam się z Tobą zupełnie, szkoda drzew na te tony chłamu. Dobrze, że spacerujesz Agatko, to konieczne dla zdrowia, bez słoneczka wkracza osteoporoza. Pzdr.- kreska

    OdpowiedzUsuń
  2. daj mi trochę tego Słońca, bo na mym słowiańskim Mazowszu jest go ostatnio nieco za mało... osobiście mi to nie przeszkadza /nie lubię upałów/, ale Marysia słabo mi rośnie... a Jamajka to już jest inna bajka...
    zaś kocurnica, istna maszyna do zabijania, eksterminuje zajadle cały teren dookoła... i co teraz?...
    pozdrawiać jzns :)...

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam