Codzienność

Codzienność

czwartek, 11 lipca 2019

czwartek

Wczoraj Krzysiek był w Rykach w celu sprzedaży działki rolnej. Wyjechali rano i wrócili wieczorem. Brat Krzyśka prowadził w obie strony, a byl po nocnej dniowce. Strasznie sie balam, zeby nie zasnął za kierownicą. Wrócili jednak szczęśliwie. Działka prawie sprzedana i choć dużo za nią nie będzie, to pieniadze sie przedadzą. Z Krzyśka spadku zostalo jeszcze tylko mieszkanie w Warszawie po ciotce. To kawalerka i pieniądze z niej będą chyba w przyszłym roku. Mąż mi sie trafił leniwy, ale za to z posagiem. :) W pracy sie nie wysilał, a ostatnio nie pracuje wcale, ale pieniadze po rodzinie przed glodem i chłodem chronią, choć oszczędzać trzeba. Taki widać mój los w tym życiu. Całe zycie oszczędności.

Za kilka dni zaczynam kolejna fazę diety. To będzie w zasadzie post dr Dąbrowskiej. Chcę pociągnąć do nowiu i obym 4 kg zrzuciła. Motywacje mam wysoką i juz bym chciała dietę zacząć. Ten rok jest gorszy jeśli chodzi o odchudzanie, bo waga niby spada ale szybko pojawiaja sie przestoje, a później jojo. Tego nie znoszę i diete przerywam. Jak na razie na stałe w tym roku schudłam tylko 6 kg. W zeszłym aż 18. Rok sie jednak jeszcze nie skończył i moze kilka kilo zrzucę. Oby choć 4 jeszcze na stale spadlo to będę zadowolona. Jest szansa, ale nie pewność. Wszystko zależy od pogody. Jeśli będą upały, nie schudnę.

Dziś chcę wyjść do pracy do ogrodu. Czeka ogrodek przed domem. Kiedyś chciałam grządki wyłozyć folią, ale wtedy bym musiała zrezygnować z kwiatów, a tego nie chcę. Niech sobie będzie po wiejsku, ale nie tak do końca. Kwiaty będą, ale troche betonu tez będzie. Ogródek jest na podwyższeniu, to będzie wygladal troche jak taras. Nie lubie betonu, ale z trawnika muszę zrezygnować, bo nie ma kto kosić. Krzyśka nawet szantażem do tego trudno zmusić, a Sebastian przyjeżdża rzadko i trawa bardzo rośnie.

Mam nową pracę. Przygotowuję dla dwoch gazet strony z rozrywką. Robię krzyżówki w tym przygotowanie graficzne, piszę qwizy, dowcipy i ciekawostki. Gazety to tygodniki i trochę mam szansę zarobić mimo, ze stawki nienajwyższe. Ciekawe jak długo potrwa współpraca. Na razie problemy finansowe zażegnane.

A na koniec pastele suche... Ostatni obrazek nieudany. Miała być lawenda, ale bez ukłonu w stronę realizmu. Wyszło nie wiadomo co i pojdzie do pieca. Jednak wolę realizm...








2 komentarze:

  1. Wspaniałe obrazy, powodzenia w zrzucaniu kolejnych kilku kilo! Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładny jest ten pierwszy obrazek :)
    Powodzenia we wszystkim.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam