Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

poniedzialek

Dziś Sebastian wraca juz do domu. Znowu drżę przed drogą, bo jeździ busem, a trasa ponoć niezbyt bezpieczna. I tym razem awantury były. Przyjedzie ponownie chyba w październiku, ale pewna nie jestem, bo mnie męczy. Nie lubię awantur. Trzeba przygotować dom na zimę. Musi zabezpieczyć okienka od piwnic i strychu, a takze zapiankować to i owo. Powinien tez wyciąć krzaki i dzikie śliwy w ogrodzie mamy, ale watpię by mu pozwoliła. Hałas jej przeszkadza i nic nie pozwoli zrobić.

Ja powoli kończę zbiory z donic. Został jeszcze kabaczek i papryki. Ogórki juz zjedliśmy i pomidory też. Cebula się zniszczyla, a pory sa grubości ołówka. W przyszłym roku juz nic nie będę sadzić. Szkoda zachodu, pracy i inwestycji. Wyglada na to, ze nie mam do tego ani serca, ani ręki. Krzysiek robic nie chce, a ja nie mam czasu. Koniec.
Jeszcze tydzień, dwa i zaczynam jesienne porzadki w domu. Trzeba pomyć okna, poprać firany i zaslony. Trzeba poprać koce i kapy. Krzysiek musi poprać dywany. Nie wiem jeszcze co z malowaniem sypialni.

Jutro trzeba wstać bardzo wcześnie, bo jest zabieg Pikusia. Mogę mieć problemy z taksówką, bo niektórzy kierowcy nie chca wozić zwierzat. Zabieg jest o 10:00. Trochę sie martwie, bo Pikuś juz młody nie jest. Serce było badane jest z nim wszystko w porzadku. Na razie zgrubienie pod okiem mu pękło i sie oczyściło, ale zęby go bolą nadal. Cos trzeba z tym zrobić.
We wrześniu chcę wysterylizować Majkę. Zależy mi na cięciu bocznym. Jeszcze nie wiem czy w tej nowej przychodni takie wykonują. Jeśli nie, trzeba będzie zrobić zabieg w klinice, a tam jest drogo.



1 komentarz:

  1. Ojojoj, takie własne pomidory, to najcudniejsza rzecz pod słońcem! Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam