Codzienność

Codzienność

czwartek, 7 marca 2019

czwartek

Nadal mam bardzo duzo pracy co mnie cieszy, bo zarabiam. Od wczoraj przepisuje tez krzyżówki. Nie lubię tego robić, ale przeciez trzeba. W tym tygodniu może jedna przesyłka pójdzie. Chcę układać i wysyłać regularnie, bo pieniądze sa mi bardzo potrzebne. Układać bardzo lubię i to dla mnie relaks.
Krzysiek jeszcze pracy nie ma. Wysłałam w jego imieniu kilka ofert, ale nic jeszcze nie znalazł konkretnego. Czeka na pracę (sprzatanie) na halach, ale pewna tej oferty nie jestem, bo trzeba obsługiwać maszyne sprzatajacą, a Krzysiek nie ma o tym pojęcia. Druga oferta to umowa zlecenie przy pielegnacji zieleni. Moze nie dać rady kondycyjnie. Na razie ma troche pracy koło domu. Musi wyciąć troche malin, bo S nie zdążył. Musi skopać jedno miejce i przenieść troche gałęzi z podwórka i z sadu. Trzeba miejsca uporządkować, a gałęzie można spalić w piecu jak podeschną. Trochę pracy juz wykonał, bo pogoda była ładna, ale klął przy tym i wyzywał na mnie. Mama słyszała i nowi sąsiedzi pewnie też. Jeszcze trochę i pomyślą, że za płotem mieszka jakaś patologia, czyli my. O ile juz tak nie myślą, bo posesja raczej zaniedbana, a mieszkańcy kulturą nie grzeszą.

Dietę w zasadzie przerwałam, bo odkąd opracowuje przepisy podjadam pokarmy stałe. Jestem łakoma i nie potrafię przyrządzić tego co lubie i nie zjeść. Nie tyję, ale i nie chudnę. Moze to i dobrze, że przerwa w diecie, bo waga i tak ostatnio spadała kiepsko. Teraz będę dodawać po trochu kalorii i znowu stopniowo do 1300 dojdę. Do diety wrócę około połowy lipca. Może wtedy waga ruszy w dół szybciej. Trzeba by jeszcze parę kilo w tym roku zrzucić. Myślę nadal o siódemce z przodu.
Na razie ostatnie grzeszki to fasolka po bretońsku, krokiety z pieczarkami, paszteciki z mięsem, bigos i sałatka jarzynowa z majonezem. Myślę o cyklu pierogów, czyli z mięsem, z kapustą i grzybami i z serem. Na razie przepisy maja byc tradycyjne. Gotuję teraz według przepisów i wszystko jest dopracowane jak juz dawno nie było. Jest tez wszystko bardzo smaczne niestety:(

S ostatnio widział w lesie powalone drzewa. Podobno mozna je tanio kupić. Byłby opał, bo można pociąć. Na razie trzeba się skontaktować z leśniczym, bo musi obejrzeć i wycenić. Ja juz drewna wcale prawie nie mam. Zostały tylko klocki do wędzarki i grube gałęzie. Wyszło tez to, które Krzysiek rąbał na rozpałkę. Coś trzeba będzie na zimę zorganizować. Krzysiek o tym oczywiscie nie myśli.

A na koniec nowy chlebak i pierwszy portret po długiej przerwie.




2 komentarze:

  1. Śliczny zakupiłaś chlebak . Mam nadzieje , że będzie lepiej ci służył niz poprzedni. Portret super. Wiosną koło domu zawsze jest dużo pracy . Pozdrów Krzyśka i powedz jemu że praca na świeżym powietrzu to samo zdrowie. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka :)
    Dobrze, że się jakoś układa i idzie do przodu i że zdrowie jest a to najważniejsze :) Coraz bliżej wiosny i ciepła to coraz więcej pracy wokoło domu, ale w końcu skończy się to koszmarne palenie w piecu. Świetnie wyszedł Ci chlebak na portretach się nie znam to nie wiem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam