Nowy tydzień. Będzie pracowity, ale głównie zawodowo, bo w domu i koło domu wiele chyba nie zrobię. Muszę skończyć krzyżowki do czasu przyjazdu Sebastiana. Przyjedzie za tydzień lub dwa. Praca czeka i ja czekam, bo wprowadzi do domu trochę żywszej energii. Tym razem ma kosić na podwórku i w sadzie. Ma powiesić pólkę w sypialni. Ma naprawić prysznic, bo nie mogę go teraz używać. Ma przymocować lepiej futrynę od drzwi do sypialni. Chcę by mi zrobił połkę na ikony.
Rodzina mi się powiększyła o nowego kota. Krzyśkowi udało sie złapać kocurka, który go zaczepiał na targu. Przywiózł go do domu w sobotę po południu. Kajtuś, bo takie imię dostał jest chyba młody i na pewno bardzo miły. Garnie sie do ludzi, barankuje i przymila się cały czas. Od razu zdobył moje serce. Na razie siedzi w osobnym pomieszczeniu. Wydaje się być bardzo spokojny, ale ciekawski. Chcę go troche odkarmić, poobserwować i później wykastrować, odrobaczyć. Wtedy wezmę go w transporterku do pokoju i będzie zapoznanie ze stadem. Krzysiek wykazał się sercem i to doceniam. Następne życie uratowane. :) Zimę ma spędzić na kanapie i przy piecu...
Letnia burza
Rodzina mi się powiększyła o nowego kota. Krzyśkowi udało sie złapać kocurka, który go zaczepiał na targu. Przywiózł go do domu w sobotę po południu. Kajtuś, bo takie imię dostał jest chyba młody i na pewno bardzo miły. Garnie sie do ludzi, barankuje i przymila się cały czas. Od razu zdobył moje serce. Na razie siedzi w osobnym pomieszczeniu. Wydaje się być bardzo spokojny, ale ciekawski. Chcę go troche odkarmić, poobserwować i później wykastrować, odrobaczyć. Wtedy wezmę go w transporterku do pokoju i będzie zapoznanie ze stadem. Krzysiek wykazał się sercem i to doceniam. Następne życie uratowane. :) Zimę ma spędzić na kanapie i przy piecu...
Niby lato mnie nie umęczyło w tym roku, ale podświadomie juz czekam na jesień. Tęskno mi do mglistych poranków i wilgoci, ciepłych barw. Wczoraj miałam namiastkę tej wilgoci, bo przeszła lekka burza, a później sie rozpadało. Poczułam sie dopieszczona. Leżałam w sypialni przy otwartym oknie i słuchałam szumu spadajacych kropli. Czułam zjednoczenie z naturą. To było jak medytacja...
Letnia burza
odległy
pomruk
aniołowie
się gniewają
świat zamarł
wróble
zastygły w gnieździe
jeszcze
tylko głos wilgi wibruje
i jaskółki
spadają wciąż niżej i niżej
wzrokiem
śledzę ostatnie pszczoły kłębiące się przy ulu
zaduch
zabiera oddech
już za
moment iskry strzelają w przestworzach
i pierwsze
krople bębnią
w dachy
wpisują rytm
w liście i pąsowe płatki dalii
zaspany kot
umyka z werandy
a ja za nim
niosącą z
sobą zapach mokrej trawy
i rześkie
powietrze pieszczące płuca
spragnione wytchnienia
To ostatni obraz. Maluję już kolejny. Też jesień...
To ostatni obraz. Maluję już kolejny. Też jesień...
Mimo że jesieni nie lubię, to ten obraz ma cudowny urok, przepięknie. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję. Mnie jesień w duszy gra:)
UsuńKajtek mu pasuje, wygląda nawet na Kajtusia, takiego przymilnego przylepkę. Jakoś się wciągnie w kocią grupę, masz sporo miejsca i każdy kot swoje własne najmojejsze mieszkanko znajdzie.
OdpowiedzUsuń