Codzienność

Codzienność

sobota, 29 sierpnia 2020

sobota

Sebastian chyba przyjedzie w październiku. Nie potrafię zrezygnować z tej znajomości choć do siebie nie pasujemy i dręczymy sie wzajemnie czasem. Tym razem chyba mi pomaluje pokój dzienny, załatwi deski, zrobi dwie półki i powiesi. Chyba też skręci mi skrzynie na  warzywa. Chcę w tym roku kupić dwie. Jeśli się warzywa udadzą to w przyszłym roku skrzyń dokupię. Trzeba będzie też kupić ziemię. W gruncie będzie tylko bób.

Ostatnio mam problem z kośćmi. Boli mnie bardziej kręgosłup lędźwiowy, biodra i stawy w okolicy bioder oraz ramię. To mi juz utrudnia funkcjonowanie. Od poniedzialku chcę zmienić ćwiczenia. Będzie jak do tej pory hatha joga i yin joga, ale teraz tylko 10 minut dziennie. Kolejne 10 minut poświęce na ćwiczenia na kręgosłup lędźwiowy. To też będzie joga... No i zobaczymy. Mam jeszcze ćwiczenia krokodyla, ale ich bardzo nie lubię.



Dziś znajomy ma przyjść do pracy przy placyku w ogrodzie przed domem. Będzie wysypane żwirkiem i oby to sie sprawdziło. Rozmawiałam tez o schodach, tynku, płocie i dziurze. Zrobi...:) Zobaczymy co z sypianią. Ja chce, a Krzysiek nie...

Wczoraj zrobiłam po raz pierwszy potrawę z soi. Zmodyfikowałam przepis z internetu. Wyszło pyszne...:)

- szklanka soi
- cebula
- ząbek czosnku
- 6 dużych pieczarek
- olej
- mąka
- śmietana
- sol
- pieprz
- zioła np tymianek

Soję zamoczyć i ugotować. Cebulę, czosnek, pieczarki rozdrobnić i poddusić na oleju. Soję odcedzić, ale zostawić około szkanki wywaru. Dodać pieczarki, przyprawy i wywar pogotować chwilę. Zaprawić mąką i śmietaną. Podawać z ziemniakami. Sprobuję też z kaszą i makaronem.

Kilka dni temu były warsztaty w grupie poetyckiej. Trzeba było napisać wiersz do obrazu Volegova. Wiersz do mnie przemowil i zdobyłam wtróżnienie.

***
jeszcze jedna fala i jeszcze jedna
morze leniwie liże kamienie chłodzi stopy
myśli ulatują z wiatrem figlarzem
on jak nikt pieści zmysłowo zarys ciała  flirtuje z włosami
czesze je plącze
przesuwa miedzy palcami
pasmo po paśmie
przekomarza się z muślinem sukni
chce skraść kapelusz
zazdrosne niebo
kapie błękitem
wspiera się na ramionach
to tu to tam razi dotykiem wodę
jednoczy się z bielą piany i nic sobie nie robi
z jej wzburzenia
a brzemienna w magię chwila trwa i trwa



Kolejne warsztaty to był wiersz pisany strofą saficką. Niby ja piszę tylko białe, bo takie mi się najbardziej podobają, ale tym razem wzięłam udział. No i niespodzianka, bo zdobyam 4 miejsce. Pisało mi sie fajnie i chyba jeszcze jakieś wiersze tego typu powstaną. :)


Mroczno/strofa saficka/

słońce oranżem pieści już horyzont
mrok coraz większy wypełza z wrót lasu
w ciszy wieczoru głos bąka wibruje
jezioro senne
mgła coraz gęstsza snuje się przy ziemi
topi się w szarej pelerynie zmroku
księżyc zabłysnął lisią czapę dzierży
świat już zasypia
za chwilę słyszę głos puszczyka dźwięczny
zwierzęta nocy ruszają na łowy
w półśnie do domu kroczę bez pośpiechu
sen czeka na mnie


5 komentarzy:

  1. U Ciebie jak zawsze intensywnie! Ta potrawka z soi wydaje się być pyszna... Pozdrawiam i życzę miłej nocy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ladne wiersze:)
    Zbadaj narządy wewnętrzne - watrobe i trzustke.Czesto bolą kosci,ledźwie i ramiona,jesli one nie funkcjonują należycie.
    Pozdrawiam,Eo

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję nagród ☺
    Ja Cię nagradzam za wiersz "Na skraju jesieni"- cudny 👑

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję nagród ☺
    Ja Cię nagradzam za wiersz "Na skraju jesieni"- cudny 👑

    OdpowiedzUsuń
  5. Yin joga bardzo mi się spodobała, pierwszy raz byłam na zajęciach tydzień temu i okazało się, że to coś dla mnie (też mam kłopot z bólem kręgosłupa).

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam