Codzienność

Codzienność

środa, 12 sierpnia 2020

środa

Z ziemniakami pogrom. Prawie wszystkie krzaki zniszczone. To chyba jakaś zaraza. Podkopałam je trochę i pod kilkoma krzakami było 5 ziemniaczków wielkości orzecha. W przyszłym roku zrobię ostatnie podejście z tym, że w tym roku jesienią dużo nawozu wysypię. Mam krowiniec... Nadal nie wiem co zrobić z warzywnikiem w skrzyniach. Na pewno posadzę bób, bo w tym roku ładnie obrodził. Będzie też w tym roku papryka w donicy. Ładnie szły kapusty, ale zniszczyły je ślimaki. Miałam zamiar zniszczyć perz i w przyszłym roku wsadzić truskawki, ale perz jeszcze nie zniszczony. Coś mi ogród nie idzie. Same straty i porażki - chwasty, ślimaki i chaszcze... Ech :( Chyba po prostu mamy zbyt mało energii i chęci do fizycznej pracy. Krzysiek wcale nie ma, a ja tylko z doskoku i wtedy gdy chłodno.

Idzie mi za to działalność artystyczna. Maluję codziennie i codziennie prawie piszę wiersze. Jutro mi ma Krzysiek wydrukować kolejne wzory na obrazy. Będzie jeszcze kilka z motywem łaki, ale też i kilka z motywem wody, a w zasadzie roślin nad wodą. Wczoraj zgrałam kolejne pejzaze. Tym razem to góry z tym, że nie skaliste, a łagodne pokryte roślinnościa. Takie lubię. Są urokliwe i nie tak surowe jak te skaliste.



Wiersze powstają głownie o przyrodzie, czasem o miłości.

***
odszedłeś
już cię nie ma
zabrałeś z sobą to co dobre
co dodawało skrzydeł koiło
szczęście troskę czułość
zostawiłeś puste dłonie i żal
na krawędzi słów przyczaiło się niewypowiedziane
dyszy uczuciami bucha gniewem
podsuwa myśli
nic ci już powiedzieć nie mogę
co muszę wykrzyczę bez słów tobie Bogu
i zapale znicz


słońce i


jak gorąco
śledzę promienie słońca
igrające filigranem z cieniem złotolicych nawłoci
oddycham żarem twojej skóry
myśli czepiają się obłoków i tego co za chwilę
magia trwa marzę i zapadam się w ciebie

Zaczynam myśleć o diecie. Kusi mnie zacząć we wrześniu. Mam koktajl Herbalife i moze wykorzystam. Czuję, że trzeba by zastosować nowe środki, bo na poprzednie diety organizm mógł się uodpornić. Myślę o miesiącu, 6 tygodniach. Byłabym zadowolna i to bardzo gdyby 5 kg spadło. O konkretnej diecie pomyślę jednak dopiero w przyszłym roku, bo najlepiej chudnę w zimie i wiosną. To będzie coś nowego. Moze Almased. Chciałabym, ba marzę o tym by choć na chwilę zobaczyć szóstkę z przodu.

1 komentarz:

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam