Codzienność

Codzienność

wtorek, 25 sierpnia 2020

Wtorek

Mam teraz nieco wiecej czasu i chcę go dobrze wykorzystać. Myślę o kursach i czytaniu. Kursy czekają w zasadzie dwa - rysunkowy u Krissa Wieliczko i fotografii przyrodniczej. Książek czeka kilkanaście. Nastawiam sie obecnie na poradniki. Dwa powinnam przeczytać pilnie. Myślę o Kobiety które kochaja za bardzo i Dlaczego on nie kocha a ona za nim szaleje. Niby cierpiętnicą w miłości nie jestem, ale te pozycje mi się mogą przydać. Są ponoć niezłe i wiele wyjaśniają. Wiem, że nieudane związki sięgają korzeniami nieudanych relacji rodzinnych. Ja mam problem z mamą całe życie, a tata był mało w moim życiu obecny. Raczej nie ingerował w moje wychowanie, bo uwazano, że dziewczynę wychowują kobiety. Chyba by mi się przydała terapia, żeby nieudane relacje rodzinne odreagować. Pomyślę o tym.

Za kilka dni, bo od 1 IX mam zamiar zacząć dietę. To będzie na poczatku 800 kalorii, później coraz mniej. Chcę wykorzystać koktajl Herbalife, który mam i moze kupię kolejne. Jeśli wytrwam do końca września będę zadowolona. Motywacja taka sobie, raczej kiepska.
Znowu unikam kosmetyków i nie bardzo o siebie dbam. Higiena tak, pielęgnacja nie. Przestałam się w domu malować, paznokcie polamałam w ogródku, włosy czekają na fryzjera, ciuchy poplamione farbami, bo ich nie zmieniam gdy maluję...Ech... Krzysiek mnie akceptuję i ja się akceptuję. Z domu prawie nie wychodzę, a poza tym nie zależy mi na tym by się innym podobać. Po co?

Pogoda sie zmieniła i znowu działam w ogrodzie. Plewienia jeszcze trochę zostalo i niestety znowu zarasta. W tym tygodniu może skończę. Cieszą mnie ostatnie polne kwiaty w wazonie. W niedzielę zerwałam kolejny bukiet. To pępawa/chyba/, koniczyna, paproć, nawłoć, mięta, krwawnik, jaskier i czyścica. Na zimę chyba w bukiecie będzie tylko suszona hortensja i trawy, bo nic innego nie mam. Marzy mi się jarzębina, ale nie wiem gdzie rośnie i trzeba by szukać.



Nadal maluję, ale teraz kuszą mnie akwarelki, a konkretnie zwierzęta. Inna sprawa, że juz nie mam białej farby olejnej. Trzeba by kupić. Powstanie kilka akwarelek i wezmę się chyba za kolejną ikonę...:) Wzor czeka... Podobrazie idzie. Drogie jest...
Tu gotowa ikona. Jestem zadowolona, bo to pierwsza wykonana w całości przeze mnie.



Cały czas piszę. Teraz to wiersze, ale moze niedługo i o opowiadaniach pomyślę. Kiedyś pisałam opowiadania do czasopism i nieźle na tym zarabiałam. Moje opowiadania ukazały sie tez w kilku antologiach. Moze warto by cos znowu skrobnąć.


***

chwila po chwili

rozpływam się w ciszy opadających powiek

błogostan to krąży to faluje

między opuszkami palców a kącikiem ust

kuszący zapach

sekretnych zakamarków tłumi wolę mąci myśli

spijam westchnienia jęki

błogosławiąc słodycz i namiętność

zanurzam się w tobie po ostatni krzyk

po spełnienie

2 komentarze:

  1. A nie myślałaś, żeby do malowania ikon wykorzystać stare deski z rozbieranej szopki ? Pisałaś kiedyś, że będziesz takie pomieszczenia likwidować.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam