Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 7 lipca 2014

Ogrodowe plany, zasiewy na jesienne zbiory, koty i Ona...



Od kilku dni spędzam więcej czasu w ogrodzie. Plewię, przygotowuję grządki, sieję na zbiory jesienne. Mam zamiar zebrać jeszcze koper, sałatę, murzynkę, groszek, kapustę pekińską, bób, rzodkiew. Myślę o cebuli na piórka, bo siedmiolatka mi się zniszczyła, o marchwi i burakach na botwinkę. Chodzi za mną kalarepka. Trochę już późno na sianie, ale co będzie to będzie. Szkoda, żeby puste grządki straszyły. W najbliższym czasie Krzysiek zacznie przygotowywać miejsce pod truskawki, które mam zamiar wsadzić w sierpniu. Miejsce jest spore, ale strasznie zachwaszczone. Trochę się więc z tym pomęczy. Zastanawiam się nad przygotowaniem miejsca pod zasiewy na podwórku już w tym roku. Trzeba by zerwać darń i nie wiem czy Krzysiek zdąży i czy ja zdążę coś wysiać, tak by coś zebrać. Trzeba by to dobrze zaplanować i z głową. W przyszłym roku będą w tym miejscu rosły ziemniaki i bób. Zastanawiam się też nad zakupem superfosfatu, ale się przed tym wzdrygam. Chyba jednak będę musiała, bo u mnie jest gleba zbyt bogata w azot, a fosforu brakuje. Wszystko co zielone to rośnie w mig, a nawet buja, a korzenie, zgrubienia i owoce kiepskie. Rzodkiewka urosła wysoka prawie na metr, a zgrubień było mało. Bób wybujał na metr, a strąków za dużo nie ma. Ziemniaki też olbrzymie wyrosły, a bulwy na razie trochę większe od orzecha są. Marchew ma tylko nać. Ciekawe jakie będą ogórki...Jednak nawóz gołębi i kurzy w granulkach nie bardzo się sprawdziły u mnie...W tym tygodniu muszę też wystawić piwo, żeby ślimaki do moich ogórków nie szły...

Koty mają trochę pcheł i drapią się od czasu do czasu, a preparat zabezpieczający podany był niedawno. Nie ma tych pcheł dużo, ale się trafiają. Nowa dawka dopiero za kilka tygodni. Nie wiem czemu środek okazał się nieskuteczny tym razem. Chyba dałam im za małą dawkę z obawy przed ich zatruciem. Na szczęście psu się kleszcze nie przyczepiają. Dobre chociaż i to...




Nadal mam myszy w domu. Tym razem jest gniazdo w kuchni. Ona łapie prawie codziennie jedną mysz. Ile ich jeszcze zostało trudno przewidzieć, ale kilka małych już złapała. Koteczka zupełnie się zmieniła - otworzyła się i nabrała do nas zaufania. Chyba była w poprzednim domu bita, bo wzdrygała się przed kontaktem, a teraz podchodzi, żeby ją pogłaskać. Nie krzyczy już też tak okropnie, gdy jest brana na ręce, śpi na kanapie i kładzie się na krzesełkach. Najbardziej jednak lubi spać na stole w kuchni. Nie zabraniam jej tego i cieszę się, że czasy, gdy spała zwinięta w kłębuszek tylko na podłodze, minęły. Koteczka przypomina mi Czarną Malutką - tak samo jak Czarna unosi łapkę, podobnie miauczy i jeży ogonek, gdy jest głaskana. Jest też odrobinę do niej chwilami podobna z pyszczka, a może mi się tak tylko wydaje, bo za Czarną po prostu tęsknię...


Upał, a ja zaraz wyjeżdżam do miasta. Aż boję się wyjść z domu. Uf...Byle do jesieni...

6 komentarzy:

  1. No właśnie, byle do jesieni, wiatrak chodzi, parasol mam rozłożony. Nie lubię upałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie podobno jeszcze tylko jutro z tym, ze juz burzowo,,,

      Usuń
  2. ale masz kociaków ! śliczne...
    dopiero lipiec więc pewnie coś wzejdzie...
    też mam darń jeszcze do zerwania i jakby nie patrzeć potrzebny raczej sprzęt ciężki...
    co do pchełek... u mnie miały bardzo długo... przestały mieć jak wszystkie kociaki razem z sunią tego samego dnia odrobaczyłam dając ( hurtem ) zastrzyk odrabaczający ! znaczy się veto był u nas w domu z usługą kompleksową
    pozdrawiam Agatko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pryskam je takim preparatem i zawsze pomagało...

      Usuń
  3. Fajnie, że koteczka Ci zaufała i daje się pogłaskać :) I myszy łapie :) A reszta stada, to na co czeka?? ;))
    Udanych prac ogródkowych i dobrych zbiorów Tobie życzę, mimo wielu trudności.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam