Codzienność

Codzienność

czwartek, 10 lipca 2014

Pracowity dzień, mocne wrażenia i koty...



Dzisiejszy dzień zaczął się wcześnie, bo musiałam wstać z powodu kuriera. Później zabrałam się za pracę i zanim Krzysiek wrócił do domu miałam przygotowane w wersji do dopracowania trzy psychotesty. Po południu pisałam teksty na portal bankowy. Jeszcze tylko wstawienie psychotestu na portal i praca na dziś zostanie skończona. Dzień mija spokojnie. Wczorajszy też taki był, aż do 22 kiedy to do pokoju wtargnął rozwścieczony ogromny szerszeń. Ja wpadłam prawie w panikę i nie bardzo wiedziałam co z tym fantem mam zrobić. Wyniosłam tylko z pokoju koty, które zaczęły polować na niego, nieświadome niebezpieczeństwa. Krzysiek uzbrojony w gazetę ruszył do akcji. Jednak zabicie szerszenia to wcale nie łatwe zadanie, bo drań lata jak szalony, obijając się o meble i ściany. W dodatku jest odporny na uderzenia. Krzysiek walnął go kilka razy, a on spadał na podłogę i natychmiast się podrywał z powrotem, coraz bardziej wściekły. Walka trwała z 15 minut. W końcu szerszeń został unicestwiony, a ja odetchnęłam z ulgą. Później rozdygotana długo w nocy nie mogłam zasnąć. Usnęłam prawie o świcie, bo już obudziły się ptaki. Tego typu mocne wrażenia nie są w moim stylu. Jeszcze dziś jestem trochę podenerwowana i niespokojna, a mięśnie mam napięte i twarde. Chyba poproszę Krzyśka o masaż to się zrelaksuję i odprężę. Krzysiek się w zasadzie na masażu nie bardzo zna i robi go tak jak potrafi czyli na wyczucie, ale już sam zapach olejków w połączeniu z ciepłem jego dłoni przynosi mi zazwyczaj ukojenie. Myślę, że i tym razem to pomoże...
Później będę czytać Piękno i Pasje. Czasopismo kupiłam po raz pierwszy. Zapowiada się fajnie. A później czeka mnie jeszcze plewienie pod sałatę i zrobienie kolacji. Dziś mają być krążki z cukinii z chutnej i tak dzień zejdzie. Oby bez wrażeń typu szerszeń...

A na koniec kilka zdjęć moich futer...










14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ja śpią, bo to czasem diabły wcielone są...

      Usuń
  2. Pięknie futra zapozowały :)
    Nie da się ukryć, że szerszeń robi wrażenie. Mój mąż twierdzi, że pierwszy, to zawsze zwiadowca przylatuje. Moze coś w tym jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. futrzaki są przesłodkie,posyłam im głaski i całuski w noski :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Futerka śliczne :). Szerszeni też nie lubię...

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, stesknilam sie juz do moich futerek :) Na szczescie juz jutro pozno wieczorem je zobacze i wyglaszcze :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Wbrew pozorom i obiegowym opiniom szerszenie wcale nie są takie groźne a ich jad nie jest silniejszy niż osy. Owszem lepiej nie zostać użądlonym i koty też trzeba przed tym chronić,nie atakują same z siebie.Ja staram się zawsze stwora wypuścić bo są też objęte ochroną może nie ścisłą ale jak straż usuwa gniazda to ich nie likwiduje tylko wywozi do lasu. Nie taki diabeł straszny :) Kociska wspaniałe, dobrze że się zaprezentowały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, że jad jest taki jak osy, ale jest go o wiele więcej co może być groźne. Wolę uważać. Też bym wolała wypuścić ale szerszeń był oszalały i wygonić się nie dawał...

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam