Codzienność

Codzienność

środa, 17 grudnia 2014

Pierniczki, preparat z wiesiołkiem, sąsiadka, zwyczaje i marzenie o piecu...


Wczoraj piekłam pierniczki. Wyszły smaczne, wiem bo oczywiście musiałam spróbować. Pierniczki piękę co rok. No prawie co rok, z tym, że na choince ich nie wieszam ze wzgledu na myszy, które u mnie w domu bytują. Wczoraj upieczone pierniczki schowałam do puszek razem z kawałkami jabłka, które to przyśpiesza mięknięcie pierniczków. Jabłko trzeba zmieniać co 3 dni. U mnie w domu, gdy byłam dzieckiem pieczone były również kruche ciasteczka w kształcie pierniczków. Babcia je lubiła i piekła całe blachy. Na koniec  były ozdabiane grubym cukrem lub sypane cukrem pudrem. Dobre były.

Pierniczki

Szklanka miodu
3/4 kostki margaryny
jajko
1/2 kg mąki
2/3 szklanki cukru
opakowanie przyprawy do piernika
łyżeczka proszku do pieczenia

Podgrzać margarynę, miód i cukier. Do miski wsypać mąkę, przyprawy i dołożyć wszystko z rondelka. Dodać jajko i wymieszać. Masa jest dość luźna. Odczekać 60 minut to zgęstnieje. Wałkować i wykrawać pierniczki. Piec w 180 stopniach 15 minut. Gdy wystygną polukrować. Ja dałam tym razem gotową polewę ze sklepu. Można do części ciasta dodać kakao.






Dzisiejszy dzień spędziłam częściowo w ruchu. Byłam w mieście, a później u sąsiadki po opłatek i świecę z Caritasu, którą mi miała kupić. Lubię do niej chodzić, bo ma w kuchni tradycyjny piec kuchenny na którym gotuje, uprawia ogród i w dodatku hoduje kury. Ma ich 20, ale w tym momecie się wcale nie niosą tak, że musi kupować jajka. Świecę kupuje co rok i zapalam ją  w Wigilię. Opłatek kupuję tradycyjnie z kościoła. Mam już też choinkę. Drzewko jest urocze i tylko żal, że musiało stracić życie, żeby uradować moją duszę przez tak krótki czas. Mogło przecież wyrosnąć na olbrzymie drzewo i żyć sto lat, a tak po świętach pójdzie do pieca i ślad po nim nie zostanie. Myślę o podłaźniku, bo wtedy całego drzewka ścinać nie trzeba, ale u mnie w domu tej tradycji nie było.

W mieście kupiłam preparat wiesiołek z czosnkiem. Preparat tani nie jest, ale powinien być skuteczny. Powinnien pomóc i na problemy z odpornością i układem krążenia. Olej z wiesiołka doskonale działa na miażdżycę, podwyższony cholesterol, podwyższone ciśnienie krwi, cukrzycę, stany zapalne typu zapalenia stawów czy skóry. Czosnek natomiast to naturalny anybiotyk. Działa też korzystkie na serce, nadciśnienie oraz przeziebienie. Połączenie tych dwóch składników to akurat to czego potrzebuję.

A na koniec moje marzenie czyli piec typu ścianówki zbudowany przez zduna. Taki piec miała kiedyś moja babcia. Chciałabym by był duży i koniecznie z szybą. Palenisko było by w pokoju dziennym i ogrzewałby dodatkowo sypialnię dzięki ściance z kafli. Marzę by był wybudowany z cegły szamotowej. W pokoju dziennym nie chcę kafli. To marzenie, bo taki piec kosztuje pewnie ponad 5 tysięcy, a ja takiej sumy sama bez Krzyśka raczej nie zbiorę. On natomiast piec uważa za fanaberię w dodatku przed potopową jak się wyraził i pieniędzy na niego nie da. Ja uważam go za coś praktycznego i już  zdążyliśmy się o piec pokłócić. Tak to u nas jest. Ciągle inne zdania, ciągle konfliky i kłótnie. Czasem się zastanawiam jak my z soba tyle lat wytrzymaliśmy.



8 komentarzy:

  1. Witam,
    taki piec to wspaniała sprawa. Ja mam kuchnię kaflową połączoną ze ścianówką. Świetnie ogrzewa dom. Materiały na piec można znaleźć całkiem niedrogo, gorzej chyba z dobrym zdunem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie z dobrym zdunem może być problem...

      Usuń
  2. Piec to marzenie, a ten na zdjęciu jest ładny :-)
    Mimo wszystko wygodniejsze jest centralne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. centralne mam zt ym, że używam tylko w największe mrozy

      Usuń
  3. W każdym pokoju mam do tej pory piece kaflowe a w kuchni stawialam też piec kaflowy z płytą do gotowania.Trochę pracy jest by napalic we wszystkich piecach ale za nic w świecie nie zamieniła bym na centralne w przeciwieństwie do młodych. Nawet gotowanie na takim piecu jest inne i lepsze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie. Centralne. mam piecokuchnię, ale nie palę codziennie, bo strasznie żre węgiel/ 4 godziny 2 wiadra/ i i tak mi pokoju dziennego nie ogrzeje - za mały kaloryfer jest, a większego nie ma gdzie zamontować.

      Usuń
  4. Pierniczki piękne wyszły , nie znałam sposobu na jabłko. W salonie mamy piec a w kuchni płytę kaflową na której gotujemy non stop. Podzielam zdanie Halszki , że jedzenie inaczej smakuje. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kuchni mam piecokuchnię i na niej czasami gotuję w zimie. Czeka mnie przeróbka, bo centralne jest tylko na pompę. Gdy nie ma światła nie mozna palić...

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam