Codzienność

Codzienność

czwartek, 23 lipca 2015

Nieznośny Pikuś, wstręciucha Onka, pitraszenie i robótki...

Nie mam już siły do tego Pikusia. Nie dość, że od kilku miesięcy odmawia spania w przedpokoju, bo wrzeszczy jak wściekły i wszystko demoluje. To jeszcze teraz, gdy już ustąpiliśmy i zyskał przywilej spania w sypialni ładuje się na łóżko. Na to nie mogę pozwolić, bo miejca brak. Próbuje więc spać na pufie obok głowy męża, albo na podłodze koło łóżka. W przygotowanym specjalnie koszyku z poduszką spać nie zamierza. Wojna trwa co noc. Dopóki świeci się światło i rozmawiamy z Krzyśkiem grzecznie leży w koszyku. Gdy tylko gasimy światło i milkniemy on nastychmiast wychodzi i mości się pod łóżkiem na podłodze. Nie było by to tragedią, ale on nie śpi na dywanie tylko na gołej podłodze. Boję się, że zimą po prostu zmarznie i rozchoruje się na stawy. Z kotami też problemy ostanio, a właściwie z Onką, bo zrobiła sobie kuwetę z miski Pikusia. Nie mam możliwości załatwić jej osobnej kuwety, a ona ze wspólnych nie chce korzystać. Ostatnio kuwetą była popielniczka. Teraz miska. Koty przez te upały straciły apetyt i mniej jedzą. Suchy pokarm zalega w miskach dopóki pies nie wyje. Strasznie dużo za to piją.
Ja ostatnio staram się gotować lekkie potrawy - mało mięsa, więcej warzyw. Jemy mniej strączkowych i mniej wędlin. No przynajmniej ja, bo Krzysiek je codziennie. Dziś znowu  będzie botwinka, bo buraczki trzeba z ogródka wyjeść. Tym razem podam ją z jajkiem. Na kolacje zrobię placki z rabarbarem, albo krążki z cukini. Wczoraj był bób i placki z cukini i papryki. Wszystko z mojego ogródka z wyjątkiem cukini, która jeszcze nie doszła. Nawet papryka. W tym roku była ta podłużna.
Do ogródka wychodzę wieczorem, bo chłodniej. Wszystko jest zarośnięte, bo w ogródku wiele miejsc jest pustych, gdyż uprawy się nie udały. Teraz grządki zarastają chwastami. Krzysiek się wścieka, że ogródek zaniedbany. On pamięta ogródek swojej mamy. Tam wszystko było elegancko wyplewione i trawy się nie spotykało. Mama plewiła codziennie. Zawzięcie i wytrwale. Ja plewię gdy już bardzo trzeba.
Robótkowo działam cały czas. Głównie decu i kartki. Zastanawiam się nad ozdobieniem osłonek na doniczki, ale nie wiem jak to by na plastiku wyszło. Nie przekonam się póki nie spróbuję. A osłonek ceramicznych nie mam ze względu na koty, które kwiatki zrzucają. Ceramiczna osłonka od razu do wyrzucenia, a plastikowa niekoniecznie. Kusi mnie też kupić chlebak...






2 komentarze:

  1. Śliczne prace. Może pod łóżko dać jakiś dywanik aby Pikusiowi było cieplej? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam