Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 16 listopada 2015

Terapia manualna, dieta, ćwiczenia, mandala i wiersz...

Znalazłam w mieście obok specjalistę od terapii manualnej kręgosłupa. Podobno potrzeba do 5 zabiegów. Nie wiem czy się kwalifikuję i czy mnie będzie stać, ale te zabiegi mnie kuszą. Ponoć stawiają niektórych na nogi. Z pieniędzmi może być krucho, bo część trasy musiałabym przebyć taksówką, a to z postojem za każdym razem wyniosłoby około 70 zł. Dla mnie to dużo, bo dochodzi jeszcze cena zabiegu, a nie wiadomo czy Krzysiek po nowym roku będzie miał pracę. Nie wiem też czy po tego typu zabiegach bóle przechodzą całkiem. No i nie wiem jak często by trzeba je powtarzać, bo ponoć jest to konieczne...
Od kilku dni zamiast chudnąć tyłam. Dieta 1300 kalorii choć smaczna i fajna na mnie nie działa. Potrzebuje większego kopa, a nie delikatnej diety, bez diety. Od dziś dukan. Na razie kilka dni i zobaczę jak na niego zareaguję. Myślę też o głodówce oczyszczającej z tym, że może dopiero po świętach albo o diecie WO doktor Dąbrowskiej. Coś muszę zrobić, bo chcę 8 z przodu do końca roku zobaczyć. Dieta 1300 kalorii to chyba dieta na resztę mojego życia. Taka na utrzymanie wagi. Na razie od dwóch dni jadłam po 1000 kalorii i bez śniadań, bo nigdy rano nie jestem głodna i schudłam. To chyba najlepsze rozwiązanie dla mnie. Całe życie śniadań nie jadałam, bo głodna jestem późnym popołudniem i wieczorem.
Od kilku dni mój zestaw ćwiczeń kończyłam po 15 minutach zamiast po 20. Dziś postanowiłam dołożyć czwarte powtórzenie. Ciekawe czy dam radę. Mam zamiar dojść do 6 na początku grudnia o ile się uda. Nie powiem, żebym ćwiczenia polubiła, ale je toleruję. Będę ćwiczyć, bo mi pomagają. Jestem po nich bardziej sprawna choć chodzić i stać nadal nie mogę, bo kręgosłup strasznie boli. Ciekawe czy te ćwiczenia coś tu zaradzą. W trakcie ćwiczeń zauważyłam, że bardziej mnie boli po prawej stronie. Może faktycznie kręgarz jest wskazany.

Koniec listopada


stęskniona za słońcem
i ogniem barw
spoglądam w okno
świat płacze
kropla za kroplą
roni  łzy rzęsiste
mokną drzewa krzewy
ławka w parku
i stary bezpański pies

Spójrz
rozłożysty klon
stracił już szkarłatną sukienkę
a marcinki pod płotem
zszarzały i zwiędły
słyszysz
listopadową piosenkę
śpiewa wiatr w kominie

może już jutro
ziemia okryje się białym
płaszczem
może już jutro
lód skuje kałuże
a pierwszy płatek śniegu
zawiśnie na twoich rzęsach
już czas

4 komentarze:

  1. Witaj Agato,piękny wiersz,smutny ale też niosący nadzieję,mandala cudna. Wszystkiego dobrego i dużo zdrowia,sama wiem dobrze co znaczy chory kręgosłup pozdrawiam krystyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci bardzo. Kręgosłup potrafi umęczyć...

      Usuń
  2. Moje kilogramy też uparcie sie do mnie przylepiły i nie chcą odpaść, mimo, że jadłam oszczędnie i do października biegałam przybyło +5. To może być kwestia zmian hormonalnych... Czytałam trochę na ten temat i faktycznie, tak jak piszesz, te 1300 kalorii raczej musi stać się normą, a szkoda, bo ja się nie najadam taką ilością i ciągle mdli mnie z głodu :-/

    OdpowiedzUsuń
  3. moje kg na szczęście maleją... jednak myślę, że o wiele więcej zjadam kalorii niż 1.300
    ściskam mocno Agatko :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam