Ostatnio nic nie robię tylko śpię i myślę co by tu zrobić, żeby w domu było cieplej. Teraz mam rano 13 stopni w sypialni, 11 w kuchni i 15 w pokoju dziennym. Później palę w piecu kominkowym i temperatura dobija do 22 stopni w pokoju dziennym, ale dopiero po południu przy bezmroźnej pogodzie. Wieczorem w sypialni po dogrzaniu grzejnikiem jest 15 stopni. Kuchnia jest nieogrzewana. Mam jeszcze piecokuchnię, która wcale nie zdaje egzaminu. Ma moc 10kw i strasznie żre węgiel/2 wiadra na 6 godzin/ przy czym ciepła wiele nie daje, a blaszane kaloryfery stygną momentalnie. Mieszkanie jest częściowo ocieplone w tym sufity. Są też nowe okna. Nie wiem co robię źle, że ciepło nie jest. Inni przy spaleniu tej ilości węgla chodzą z krótkimi rękawami. Koleżanka spala 4 tony miału i ma 23 stopnie ciepła wszędzie przy tej samej powierzchni grzewczej. Coś muszę wymyślić, bo jesteśmy coraz starsi i więcej ciepła nam potrzeba, a tu rady znikąd. Krzysiek nie interesuje się niczym i wszystko jest na mojej głowie...Jestem już tym zmęczona...
Wymyśliłam, że za kilka lat trzeba będzie przenieść sypialnię do wnęki bibliotecznej, a bibliotekę do sypialni. Wtedy można będzie założyć gaz i w ten sposób ogrzewać jedno pomieszczenie plus trochę kuchnię. Biblioteka w obecnej sypialni byłaby nie ogrzewana to bym na gaz nie zbankrutowała. Teraz tego zrobić nie mogę, bo w bibliotece stoi kilka kocich kuwet, których nie mam gdzie przenieść. Ciekawe jak mam wytrzymywać teraz? Jest jeszcze kwestia tego rodzaju, że niedługo mogą zabronić ogrzewać węglem mieszkania. Niedawno już byli na wywiadzie i co wtedy? Pozostanie drewno, a ono może nie ogrzać.
Przeziębienie niby mi przechodzi, ale strasznie wolno. Ciągle jeszcze mam katar i kaszel. W gardle mi charczy i ciężko mi się oddycha. Włosów nie myłam już od tygodnia, bo się boję w tym zimnie. Jestem słaba i nic mi się nie chce robić. Mam dość. Ciekawe ile ten stan jeszcze potrwa. Dobrze, że chociaż Krzysiek już zdrowy.
Agatko my palimy w centralnym tylko drzewem . W domu jest bardzo ciepło , zawsze powyżej 20 stopni. Przerabialiśmy juz ogrzewanie na gaz w starym domu - rachunki były wysokie ,a w domu nie tak ciepło jak lubię . W obecnym domu na wsi najpierw postawiliśmy piec na olej . Wygoda , ale koszty bardzo duże. Dwa lata temu obok pieca na olej postawiliśmy nowy piec z nadmuchem , w którym można palić wszystkim. Palimy tylko drzewem , niestety jest trochę pracy przy drzewie ale z centralnego jesteśmy bardzo zadowoleni. Pomyśl o piecyku typu koza , sprawdza się bardzo , aby dogrzać mieszkanie. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńWitam. Dobra wiadomość to ta, że nic nie robisz źle. Zajmuję się tematem ogrzewania (z podobnych powodów, co Ty) od ostatnich 10 lat i wiedzę przynajmniej podstawową na ten temat mam. Możesz dokupić kolejną kozę, (tak nawiasem, ten piecyk kominkowy, który masz, to też jakby koza). Nabiegasz się i nadźwigasz drewna i węgla dwa razy więcej, niż teraz. A efekt? Koło pieca 30-40stopni C, dwa metry dalej już 20-22 stopni, a koło okna? No właśnie. Po kilku godzinach będzie zimno, jak wcześniej.Owszem, kozy pięknie prezentują się we wnętrzach, są modne i... są dodatkiem do centralnego ogrzewania. To nie jest podstawowe ogrzewanie. A więc w czym palić? W piecokuchni? Pochłonie tony węgla i łaskawie nagrzeje nam 1 pomieszczenie. W piecach kaflowych? Ten sam efekt.Jedno pomieszczenie, w porywach półtora. Dogrzewać konwektorami, piecykami gazowymi na propan-butan, promiennikami lub niby-kominkiem na naftę, lub innymi wynalazkami, których teraz pełno? Można. Przy grzaniu elektrycznym otrzymamy odpowiednie rachunki, chyba że dom jest pasywny i ma dodatkowo kolektor na dachu. A ten gaz z butli, czy olej? Na chwilę, a potem trzeba wietrzyć.Ten na naftę oczyszczoną może ładnie wygląda, ale my nie szukamy w tej chwili dekoracji, tylko podstawowego ciepła, potrzebnego człowiekowi. Poza tym, to,co wymieniłam, to nie ogrzewanie. To takie tylko dodatki, jak komuś w nogi zimno. W domu o wielu pomieszczeniach sprawdzi się tylko i wyłącznie CENTRALNE OGRZEWANIE, które chodzi 24 na dobę. Najlepsze byłoby na ekogroszek, ale z tym węglem zaczyna się cyrk na dobre. Olejowe droższe, gazowe też dość drogie. Zauważyłam, że nawet ludzie dość zamożni z tym gazem działają oszczędnie. Gaz płynny- jeszcze droższy interes. To ogrzewanie miała moja znajoma, ale nadmienię, że miała również nowy dom za przeszło 2 miliony PLN. Tylko elektryczne? Jest najwygodniejsze,włączymy pstryczek-elektryczek, ale jak zobaczymy rachunek, to się z rozumem nie połapiemy. Jeszcze kominek z płaczczem wodnym. I znów bieganie. Chyba wymieniłam te główne:piec centralny na węgiel/drewno, piec z podajnikiem na ekogroszek, gazowe z piecem dwufunkcyjnym na gaz ziemny, gazowe płynne, olejowe, elektryczne no i oczywiście pompa ciepła. Są jeszcze podłogowe wodne, ścienne i inne cuda na kiju, ale powiem tylko, że mojego męża szef, osoba zamożna, w nowo zbudowanym domu mógł mieć każde ogrzewanie. Wybrał to na ekogroszek, z piecem z podajnikiem (pobłogosław panie Boże tego, kto taki piec wymyślił, a szczególnie ten podajnik) i teraz jest szczęśliwy. W każdym pomieszczeniu równa temperatura, wszystkie grzejniki pięknie grzeją i można chodzić na gaciach.Nie oszczędza. Na gazowym by oszczędzał, wiedział o tym. Ale ekogroszek to też węgiel, więc niewiadomo, co dalej. A więc centralne ogrzewanie i grzejnik pod każdym oknem, w każdym pomieszczeniu, i to ma chodzić 24 na dobę, lub przynajmniej kilka lub kilkanaście godzin, gdy nie ma podajnika, i musimy ręcznie ładować do pieca co np. 4 godziny.Piec centralny- to jest jedna rzecz, a druga: jak najlepsze ocieplenie domu, żeby to ciepło nie uciekało przez ściany, okna,fundamenty, dach. Więc wracam jeszcze raz do początku: co możesz robić źle? NIC, nic nie robisz źle. To po prostu nawet nie jest twoja wina. Życzę Ci, abyś prędzej, czy później miała pieniążki na te dwie rzeczy, bo dom masz fajny i abyś kiedyś na blogu napisała, że masz tak ciepło, że po domu chodzisz w podkoszulku tylko. Pozdrawiam Ciebie i Twojego męża - Ela
OdpowiedzUsuń