Codzienność

Codzienność

środa, 31 grudnia 2014

Sylwester, kolęda, przerażone zwierzęta i życzenia...


Sylwester, a u mnie była kolęda. Księdza przyjęłam sama, bo Krzysiek był w pracy. Mieszkanie zostało poświęcone i oczyszczone.
Nadal jest mroźno i sporo śniegu zalega. Dziś w nocy było 9 stopni, a przy gruncie pewnie więcej. Węgiel mi się powoli kończy, bo palę na dwa piece ostatnio. Sypialnię dogrzewam też grzejnikiem elektrycznym. Ciepło jest wszędzie z wyjątkiem łazienki. Chyba trzeba by w końcu przerobić to centralne i do łazienki wstawić grzejnik. Jesteśmy coraz starsi i coraz gorzej zimno znosimy.
Dzisiaj Sylwestra spędzimy sami w domu. Nawet wina musującego nie mamy. Będzie ajerkoniak i ciasto. Po 12 wyjdziemy przed dom z zimnymi ogniami. I tyle. Petard u mnie nie będzie, bo nie pozwalam Krzyśkowi kupić. Za bardzo zwierzęta się boją i tylko tragedie później, ponieważ uciekają w panice i giną. Jakiś czas temu tak zaginął piesek sąsiadów. 4 dni go szukali i nie mogli znaleźć. Rozpaczali okropnie. Dopiero moja mama wahadełkiem go znalazła. Miała psina szczęście, że przeżyła, bo mrozy były wtedy trzaskające.
Lubię siedzieć w domu w Sylwestra w przeciwieńswie do Krzyśka. On by chciał iść na salę, do brata, albo gdzieś na imprezę pod gołym niebem. Ja takich spędów nie cierpię. Zawsze się zastanawiam czemu mnie na imprezę z tańcami ciągnie skoro tańczyć nie lubi i nie potrafi. Ja też nie porafię i nie znoszę. Moja mama za to kocha taniec i chciała, żebym i ja polubiła. Wysłała mnie więc jako nastolatkę na kurs tańca towarzyskiego. Kurs skończyłam, ale taniec znienawidziłam. To był horror dla mnie...


A na koniec życzę wszystkiego dobrego w nowym roku i oby był lepszy niż ten, który się kończy...

2 komentarze:

  1. Ja wyjeżdżam, ale impreza będzie rodzinna. Gdyby nie to, poszłabym na nasz Rynek, choć znowuż mój mąż tego nie lubi. Właściwie najbardziej wypoczywam w swoim łóżku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślała ,że kolęda jest po 3 Królach !.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam