No i nie ma już Murzynka. Wczoraj w nocy zasnął i już się nie obudził. Odszedł spokojnie i cichutko. Spodziewałam się tego, bo od dawna chorował i chudł coraz bardziej. Ostatnio została sama skóra i kosteczki. Nie pomagały ani leki, ani specjalne karmy. Właściwie nie wiadomo co mu było. Pocieszające jest to, że nie cierpiał. No przynajmniej nic go nie bolało. Psychicznie jednak za dobrze z nim nie było, bo właściwie nigdy się nie pozbierał po odejściu Czarnej, swojej przybranej matki. Był bardzo fajnym kotem - miłym, łagodnym, spokojnym. Przyjaźnił się ze wszystkimi kotami i do wszystkich się tulił. Pamiętam ten jesienny dzień sprzed lat, gdy przyniosłam go drżącego i przerażonego do domu. Długo nie odważył się zaufać ludziom. Długo uciekał i chował się, gdy chciałam go wziąć na ręce i przytulić. Nigdy jednak nie drapał i nie przejawiał agresji. Po prostu się bał. Ten strach wziął się stąd, że został skazany na śmierć przez moją sąsiadkę. Miał zginąć od uderzeń kija tak jak zginęło jego rodzeństwo. Przetrwał jednak, choć miał złamany ogonek. Ocalał, by przeżyć u mnie godnie i w spokoju wiele lat. Wczoraj śnił mi się statek kosmiczny lecący ku słońcu. To była zapowiedź jego odejścia. Na zawsze pozostanie w mojej pamięci i myślę, że będzie na mnie czekał z moimi bliskimi za granica czasu. Teraz już pewnie biega ze swoją ukochaną Czarną za tęczowym mostem i już nie cierpi...
Smutne:(
OdpowiedzUsuńTaka jest kolej rzeczy ale nie sposób uniknąć żalu. zapewne jest już w krainie szczęśliwości .pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBiegaj sobie Murzynku wesoło za Tęczowym Mostem i czekaj na swoja Dużą.
OdpowiedzUsuńŻegnam cię Murzynku kochany.Zaznałeś od ludzi wiele zła ale znalazłeś dom gdzie obdarowano cię wielką miłością i ciepłem.Teraz juz zawsze będziesz szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńDobrze Wam było razem , to najważniejsze .
OdpowiedzUsuńSmutny dzisiejszy post. Dobrze że nie cierpiał i miał szczęście , że znalazł wspaniały dom. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŻal, to jasne.... myślę jednak, że o wiele boleśniejsze byłoby dalsze patrzenie na męczarnie i cierpienia Kociego Towarzysza... Pozdrawiam ciepło, i niech wspomnienia spędzonych razem chwil przemienią smutek w cichą radość, że jest mu już dobrze :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam takie wspaniałe, empatyczne, kochające zwierzęta osoby, jak Ty.
OdpowiedzUsuń:((((((( Co za sąsiadka! :((((
OdpowiedzUsuń