Codzienność

Codzienność

niedziela, 24 czerwca 2018

Zgodnie z planem nie do końca...

Wszystko to co zaplanowałam do zrobienia na teraz, prawie jest zrobione. Zostały drobne sprawy i popryskanie środkiem chwastobójczym w ogrodzie. Pryskamy wieczorami, żeby nie zaszkodzic pszczołom. To co było spryskane wcześniej już żółknie. Najbardziej mi zależy, żeby zniszczyć perz, ale to ponoć uparty drań. Nie wiedomo czy jeden oprysk wystarczy. Wczoraj nie pryskalismy z powodu deszczu. Z prac dość pilnych mam jeszcze pokrycie dwóch drewutni i wyplewienie w dwóch miejscach. Później następne plany i realizacje. Dużo będzie zależało od pracy Krzyśka.

Dziś Krzysiek ma wolne i chcieliśmy zrobić grilla. Niestety deszcz unimożliwił. Dbał by o ogień Sebastian, bo on to potrafi. Gdy grilla robił Krzysiek to palił sie jeden wegielek. Krzysiek potrafi tylko ognisko rozpalic i upiec kiełbaski na patykach. To też lubię. Planowałam upiec ziemniaki w kociołku, ale pogoda nie bardzo sprzyja, a Sebastian za kilka dni juz jedzie do domu. Przyjedzie we wrześniu to pomoże ogarnąć dom przed zimą. Ma tez wyciąć to co zbędne w sadzie. 
W przyszłym roku chciałabym zrobić grządki podniesione. Sama sobie z tym nie poradzę. Zależy to od tego ile będę miała pieniędzy, bo trzeba by obmurówki betonowe kupić i ziemię. Grzadek chcę kilka, bo z uprawy w donicach nie chcę rezygnować. Sprawdza się to. Nawet dynie pięknie rosną i obficie kwitną. W gruncie bym chciała mieć ziemniaki, kalarepy, bób, fasolkę szparagową i może buraki na botwinkę. Donic chce wiecej. Myslę też o sałacie i wiekszej ilości ogórków. Te co posadziłam kwitną jak szalone.

Jestem zachwycona moim kremem. Skóra jest po nim aksamitna w dotyku. Nie przetłuszcza mi sie tez po nim tak jak po kremach ze sklepu. Nie jest lepka. Po aplikacji trzeba troche odczekać na całkowite wchłoniecie, ale po jakimś czasie twarz jest prawie matowa i nie trzeba używac pudru. Używam go też do stóp. Zapach jest piekny i dość trwały, bo użyłam olejku z goździków korzennych. Jest to więc kolejny kosmetyk robiony w domu, który mi pasuje. Oj coś mi się wydaje, że kosmetyków kupionych będę uzywać jeszcze mniej.

Nadal robie kartki i decu...





4 komentarze:

  1. Podniesione rabaty i mnie się marzą, może kiedyś... To niesamowita wygoda i roślinki świetnie się w nich czują :)
    Karteczki prześliczne :)
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ładne karteczki Agatko :) zdjęcia w końcu też przejrzyste :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam