Codzienność

Codzienność

piątek, 13 listopada 2020

piątek

Kajtek łapie myszy. Dziś jedna zamordował zanim Krzysiek mu zdążył zabrać. Teraz czatuje pod kuchnią i miauczy. Kilka dni temu uciekł Krzyśkowi pod nogami i wyleciał na dwór. Było ciemno i umknął w mrok. Nie było go kilka godzin. Już myślałam, ze po nim. Wychodziliśmy wołać i nic. Po jakimś czasie mama zadzwoniła, ze jakieś koty biją sie na dworze i jeden strasznie krzyczy. Wybiegliśmy i okazało się, ze Kajtuś przerażony siedzi na drzewie. Zaczęłam wołać i zszedł. Nic go to nie nauczyło, bo czuwa nadal pod drzwiami. Krzyśka nauczyło, żeby drzwi zamykać nawet wtedy gdy wychodzi na moment.

Kurs parapsychologiczny kupiam i czekam na niego. Miałam zmienić zawód z chemika na psychotronika, ale nic z tego, bo kursu zawodowego w ofercie juz nie ma. Składał sie z trzech-parapsychoogicznego, psychologicznego i tarota lub astrologii. Astroogiem jestem od dawna, kursy tarota mam dwa. Został jeszcze kurs psychologiczny. Może go zrobię w przyszłym roku o ile Krzysiek będzie miał pracę. Myślę o kiku kursach psychologii. Interesuje mnie terapia uzależnień, kurs o psychoogii osób starszych i terapia uzależnień. Moze z czasem coś o związkach...

Kupiłam kilka książek, a w zasadzie to ebooki...:)




Jeśli chodzi o fotografię kulinarną, to skończyłam kurs stylizacji i przerobiam książkę o podstawach. Teraz kupiłam drugą. To już będzie koniec z tej tematyki. Nie mam zamiaru dążyć w tej dziedzinie do genialności, bo zawodowo zdjęć robić nie zamierzam. Teraz dochodzę do poziomu zadawalającego według mnie jeśli chodzi o stylizację. Gust jest względny.


Kupiłam lekcję o malowaniu akwarelą u Krissa Wieliczko. Niby maluję od dawna. Niby sprzedaję obrazy i akwarelki się podobają, ale chcę się jeszcze dokształcić. Chcę poznać tajniki. Moze będę malować lepiej i sprzedawać więcej.

Laptop naprawiłam sama. Było przy tym trochę nerwów i stresu, ale sie udało. Parę groszy zostało w kieszeni. :)

spotkania

moje spotkania z weną

nie gardzą wygodną kanapą

układają się miękko

między koniuszkami kocich uszu

a rozciągniętym poplamionym farbami dresem

umysł sięga dalekich galaktyk

to spada do otchłani

to z westchnieniem dotyka

magicznej ciszy wspomnień

biorę je w dłonie niech trwają

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam