Codzienność

Codzienność

środa, 18 listopada 2020

środa

U mnie trochę zmian. Po pierwsze urop od prac w domu sie skończył i znowu działam. Codziennie coś okolo 20 minut robię. Poza tym co na bieżąco oczywiście. Wczoraj to było mycie odówki na zewnątrz i sprzątanie materialów plastycznych rozsianych po całym domu. Dziś to ogarnięcie kwiatów w ganku. Trzeba było przyciąć begonie i szczawiki i zabezpieczyć je na zimę. Do tego było solidne sprzątnięcie wszystkich blatów w kuchni. Jutro chcę ogarnąć lazienkę.

Znalazłam pana do pomocy w domu. Mam dla niego troche pracy. Teraz to powieszenie karnisza, bo Sebastian powiesi całkiem krzywo. Trzeba przewiesić polkę i wkręcić kilka kolków pod obrazy. Do tego będzie naprawa syfonu. Zastanawiam sie nad kończeniem skręcania skrzyń na warzywa, bo Adrian nie ma czym, ani nie ma czasu... Może też pomaluje. Teraz czekam na przyjście syfonu i poproszę, żeby przyjechał. Nie jest drogi. Wyjdzie to taniej niż Sebastian i nie będzie probemow i łaski. Krzysiek się jednak za kiesień juz trzyma i narzeka. Robić nie chce i płacić też nie.

Zastanawiam nad związkiem i doszłam do wniosku, że nie jest mi potrzebny mężczyzna romantyczny. Potrzebuję za to praktycznego. Nie oczekuję patrzenia w oczy, obrzucania prezentami, gadania, super seksu czy weekendowych wypadów. Potrzebuję solidnego faceta i oczekuję od niego pomocy w domu i koło domu. Oczekuję, że przyniesie drewna, napali w piecu, że załatwi zakupy, wrzuci węgiel, skopie ogrodek i przyniesie trochę pieniędzy do domu. Musi być domatorem, nie łajdusem. Musi mieć dobre serce, lubić zwierzęta, a glownie koty. Musi preferować ciszę i dobrze by lubił książki. Krzysiek dobrze tu pasuje. Nie bardzo tylko chce inne prace kolo domu robić, a to by był plus.

Przyszedł mi kurs parapsychologii i kilka książek. Mam co robić. Kupiam kolejne...






 Listopad ekfraza do obrazu Włodzimierza Draczyńskiego



ścieżka w nieznane

i samotny wędrowiec

tylko drzewa mu się kłaniają

i wyciągają nagie ramiona

w podzięce za towarzystwo

jak ponuro

mglisty dzień straszy melancholią

i smutkiem

cisza przegrywa

z szeptem ostatnich liści

i chlupotem kałuż

świat malowany szarością

grzęźnie w błocie

i odlicza chwile

do dnia gdy natura zaśnie

pod kołderką z szadzi



2 komentarze:

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam