Zimno. Już śpię pod dwoma kocami i kołdrą, a w sypialni podgrzewam tylko na godzinę grzejnikiem olejowym. Jest 16 stopni. Nawet wytrzymuję bez problemu, a gdy mi chodno wchodzę pod kołdrę do Krzyśka, bo on grzeje jak kaloryfer. Piecokuchnię wypróbujemy jutro, ae pierwsze duższe palenie będzie w Wigilię chyba. Teraz nie ma kto węgla nosić. Mnie kręgosłup nie pozwaa, a Krzysiek się broni. Czekam na pierwszy śnieg. Tęsknię za szadzią i obsypanymi iglakami. Chcę zrobic trochę zdjęć, bo sa takie klimatyczne. :) Uwielbiam śnieg i lekki mróz... Wtedy czuję, ze jest zima...
Nie wytrzymałam i pierwszą lekcję akwareli przerobiłam w piątek. Jestem z lekcji zadowolona, bo sporo sie dowiedziałam o malowaniu pejzaży. Po raz pierwszy malowaam góry i choinki. Babeczka, która prowadzi maluje cudnie i jest specjalistka od drzew. To mi sie przyda, bo ja do tej pory malowałam glownie kwiaty i zwierzęta. Z drzewami miałam problem. Pierwsza lekcja to ćwiczenie perspektywy powietrznej. Teraz maluję na formatach A4 i myślę, ze to format akceptowalny. Lubię też mniejsze. O większych nie myślę.
Szykuję się do zakupów, bo potrzebuję nieco rzeczy do akwareli. Muszę mieć większe pędzle i pędzel do malowania cienkich lini. Muszę mieć płyn maskujący. Wybrałam w płynie i w pisaku. Chcę kupić kilka akwareli w kostkach. Pieniądze juz prawie mam, bo stała klientka zamówiła pięć zabiegów Reiki. W tym wypadku chodzi o doadowanie energii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam