Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 9 listopada 2020

poniedziałek

 Prace koło domu zdecydowanie sie kończą. Jutro wysypiemy i wylejemy nawóz. Ten wylewany dostałam od producenta drzewek. Ponoć ułatwia ukorzenianie. Jutro wytniemy trochę gałęzi forsycji. Zostanie jeszcze skopanie kawałka pod bób. To zrobi Krzysiek, ale sie broni.

Nadal pracuję nad książką z fotografii kulinarnej. Jedną juz kończę. Mam jeszcze drugą. To będzie koniec. Dalej tylko nauka na błędach. Jeśli chodzi o stylizację zdjęcia w większości mi sie podobają. Teraz kombinuję ze światłem. Zaczynam zmieniać balans bieli i kombinuję z dyfuzorami. Te zdjęcia poniżej podobają mi się. To się bardzo sprawdziło. Nie wiem co z resztą. Chyba kolory zbyt jaskrawe.:( Muszę kupić jeszcze sporo rzeczy do stylizacji. 






Powoli kończę kolejną książkę o emocjach. Tym razem to tez problem DDD. Mam sporo do przepracowania. Chociażby poczucie bezpieczeństwa i kobiecość. Mam jeszcze jedną pozycję z tematem emocji. Później będzie temat złości. Mam trzy pozycje w tym porozumiewanie bez przemocy. W temacie zości wybrałam tez kurs. Moze pod koniec listopada mi sie uda go skończyć.
Czytanie książek w tym roku idzie mi kiepsko. Przeczytałam dopiero 16. Zapisałam się na dwa wyzwania w tym roku. Jedno to 26 książek i to dam radę zrealizować. Drugie to 52 książki i mi się raczej nie uda. Musiałabym zacząć czytać powieści, bo z nimi idzie szybko.

Znalazłam kurs parapsychologii. To outlet przeceniony z 1700 na 300zł. Strasznie sie napaliłam, ale nie wiem czy mi nie braknie. Niby tematyka jest mi znana, ale zaświadczenie mi sie w pracy przyda. W przyszłym miesiącu chyba wykupię kurs typu opieki nad osobami starszymi/psychologiczny/. Mam trzy książki o relacjach z mamą. U mnie były i są bardzo trudne, ale kontaktu nie chcę zrywać. Ona nie ma nikogo i sama sobie nie da rady. Muszę znaleźć klucz jak z nią postępować, żeby sobie nie psuć nerwow i jej nie ranić. Niestety mama ma juz chywa probemy psychiczne związane z wiekiem. Kiedyś tez miała, ale teraz jest jeszcze gorsza  i jeszcze trudniej z nia wytrzymać, a leczyć sie nie chce. Blokowanie telefonu i wychodzenie gdy zaczyna mnie dręczyć to za mało...

wiatr jesienny/tryptyk/
w promieniach bladego słońca
wiatr figlarz obejmuje ramionami
w zmysłowym tańcu
pierwsze nitki babiego lata
jeszcze jeden dotyk muśnięcie
i srebrzysta delikatność
faluje subtelnie sunąc ku światłu
----
w ciszy poranka
wiatr symfonią nawiedza klony
te w zapamiętaniu
spienioną rdzawą falą zrzucają sukienki
chwaląc nagość
układającą się filigranowym cieniem
na ścieżce
-----
zrudziałe nawłocie
czesane przez wiatr
to cichym szelestem
to kaskadą dźwięków
żegnają dzień
ten odchodzi pośpiesznie zostawiając
mgliste cienie wypełzające cichaczem
spośród drzew



1 komentarz:

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam