Codzienność

Codzienność

wtorek, 30 kwietnia 2013

Rzeźby aniołów, bezdomna sunia i kwiaty w domu i przed domem...

Coś ostatnio bardzo mi się marzy wprowadzenie do wnętrza mojego domu więcej energii anielskich. Można to zrobić na wiele sposobów takich jak np. medytacje z aniołami, mandale anielskie, obrazy czy inne ozdoby. Medytację z aniołami praktykuję oczywiście od dawna, do mandali się dopiero przymierzam, obrazów kilka już mam a co do innych ozdób to tych mi wyraźnie brakuje i kombinuję jakby te braki uzupełnić. Są w sprzedaży całkiem fajne i pełne swoistego wdzięku, choć nieco kiczowate zazwyczaj, figurki z gipsu czy porcelitu. Te niestety do mojego domu się nie nadają ze względu na koty, które włażą wszędzie i wszystko albo prawie wszystko nagminnie przewracają lub zrzucają. Wymyśliłam więc rzeźby lub płaskorzeźby drewniane. Są odporne i niektóre bardzo piękne. Ostatnio wyszperałam takie na allegro i na digart...

Podobają mi się zwłaszcza dzieła Mariana Wójtowicza...i chyba się skuszę jak mnie będzie stać ale jeszcze nie wiem ile kosztują. Są spore bo około 1 m i z pewnością pachnące lipą z której zostały wykonane,.,.



 Ten anioł Toksycznych związków przydałby mi się do sypialni. Może zaopiekowałby się sferą uczuć...




A dla tego anioła Dostatku widzę miejsce w moim przedpokoju. Wyglądałby wspaniale i symbolicznie zapraszał wszelki dostatek do mojego domu...

A tu jest link bo inne prace są równie urokliwe i wymowne...



No i pojawił się wczoraj, a raczej był od dawna tylko ja o tym nie wiedziałam, problem z bezdomnym psem a właściwie sunią i do tego jeszcze właśnie karmiącą. Sunia, według relacji mojej znajowej, pojawiła się w okolicach jej domu już kilka miesięcy temu jeszcze zimą i od tego czasu koczuje na okolicznych łąkach w pobliżu lasu. Jak udało jej się przetrwać mrozy nie wiadomo. W tym momencie ma szczeniaki z tym, że nie wiadomo ile i gdzie bo nikt ich nie szukał jak na razie. Sunia jest spora i ma ucięty ogon/chyba ktoś jej zrobił krzywdę/. Nie jest podobno agresywna. Zupełnie nie wiem jak jak pomóc a coś zrobić przecież trzeba. Nigdy psom nie pomagałam bo się ich okropnie boję. W dodatku za daleko mieszkam, żeby ją wyśledzić a znajoma nie chce się mieszać. Utworzyłam wydarzenie na facebooku i wątek na dogomanii. Może ktoś mieszkający w pobliżu zainteresuje się losem suni i coś dla niej zrobi bo ja sama wiele nie zdziałam...Liczę zwłaszcza na pomoc fundacji, które się na takich interwencjach  znają...



Przy okazji pobytu w Będzinie wstąpiłam wreszcie do kwiaciarni i niestety trochę się rozczarowałam bo kwiatów doniczkowych było o wiele mniej niż zwykle.Wybrałam sobie z trudem dwa ale do końca zadowolona nie jestem bo nie wiem czy im będzie u mnie dobrze i czy wogóle przetrwają. Kupiłam ładnie rozrośnięty skrętnik o uroczych fioletowych kwiatkach i odmianę fikusa o drobniejszych sprężystych listkach. Okaz podobny nieco do bonsai. Skrętnika kiedyś miałam i rósł  bardzo dobrze no ale sama go ukorzeniłam z sadzonki pobranej z pięknego okazu zdobiącego okno kuchenne mojej mamy. Natomiast fikusa tej odmiany mam po raz pierwszy. Z tego co przeczytałam jestem w stanie zapewnić mu odpowiednie warunki np..temperaturę bo na szczęście lubi w okresie zimowania chłód. Skrętnik stoi na oknie w kuchni i koty go jeszcze nie wypatrzyły bo nie dałam im okazji. Z fikusem jest już gorzej bo umieściłam go w pokoju dziennym czyli w miejscu gdzie przebywają koty. Wzbudził  od razu ich zainteresowanie. Inaczej nie mogło być. Obstąpiły go ze wszystkich stron, obejrzały i obwąchały ale na razie nie pogryzły i jest duża szansa, że tak będzie dalej bo listki są za twarde by je skusić. Tak myślę...Obym się nie myliła...


Przy okazji zakupów roślin doniczkowych rozejrzałam się też za kwiatami do doniczek ale na dwór przed dom bo już najwyższy czas na coś się zdecydować. Kwiatki wybrać trudno bo mają u mnie ciężkie życie z powodu zbyt dużego nasłonecznienia miejsca w, którym muszą rosnąć. Miejsce jest od południowego wschodu i w dodatku pod murem tak, że nie ma przepływu powietrza i słońce cały czas przypieka. Trzeba by te wrażliwsze podlewać kilka razy dziennie a ja nie mam już do tego zdrowia a Krzyśkowi się po prostu nie chce. W tym roku posadzę więc chyba tylko pelargonie, werbeny i może jedną doniczkę petuni. No i może kilka czerwonych szałwi przy schodach w gruncie. Zrezygnuję z begonii, żeniszków, bratków, śmierdziuszków i fuksji. Może wysieję jeszcze trochę nasturcji pnącej i to wszystko...Tak musi być niestety ale żal mi trochę tych czasów gdy kwiatami miałam obsadzone całe schody i jeszcze na dodatek długie  doniczki zdobiły  prawie wszystkie parapety.

Zupełnie niespodziewanie dziś rano dostałam propozycję napisania jednego lub kilku wierszy do specjalnego numeru czasopisma literackiego Na stronie poświęconego miastu Łodzi. Numer zapowiada się bardzo ciekawie bo zamieszczone w nim będą wiersze wielu uznanych poetów. Czuję się zaszczycona, bardzo się cieszę no i naturalnie już pilnie pracuję bo czasu za dużo nie mam a mam zamiar wysłać dwa może trzy wiersze...

Wiosna w rozkwicie. Ptaki szaleją i śpiewają na potęgę. Wszystko rośnie i rozkwita. Ożył nawet mój ogród a podwórko nie pozostaje w tyle. Tyle piękna przyciągającego wzrok...







5 komentarzy:

  1. Piękne forsycje, jak dla mnie to kwiaty wiosny :-)
    Gratulacje, skoro zapraszają to znaczy ,że doceniają :-)
    A będziesz mogła ten wiersz zamieścić tutaj ?
    A może sunię zgłoś do TOZ-u ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiersze kiedyś pewnie będę mogła zamieścić a sunia...dostałam kilka telefonów może ktoś pomoże...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry z Ciebie człowiek, Agato, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam