Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Deszczowo, bzy i drobne przyjemności...

Deszcz pada od rana, a moje kwiatki posadzone na rabatce przy schodach całkiem się biedne pokładły, bo woda z daszku spływa prosto na nie. Zwłaszcza bratki wyglądają kiepsko. Chyba będę je musiała przesadzić. Krzysiek przyniósł bez i cały pokój i kuchnia czarują zapachem. Mokry bez pachnie odurzająco. U mnie w tej chwili są dwa młode krzaki bzu fioletowego tego pachnącego i jeden młodziutki białego, pełnego. Wszystkie kwitną, ale na razie raczej skromnie, bo krzaki małe. Można za to narwać bzu niedaleko mojego domu przy ścieżce koło pola sąsiadki. Korzystamy z tego co roku skwapliwie i bez stoi we wszystkich pokojach. Kocham też jaśmin, ale mój jeszcze nie zakwitł ani raz. Może w tym roku...


zapach w sypialni
mokre gałązki bzu
na toaletce

Przez ten deszcz jestem w doskonałym nastroju - wyciszona i zrelaksowana. W dobry nastrój też mnie wprawia ogień szepczący w piecu. Koty drzemią, a Krzysiek marudzi, że niepotrzebnie palę w piecu. Nie będę mu po raz setny tłumaczyć, że lubię gdy ogień płonie, bo jestem człowiekiem wsi. Kiedyś ludzie na wsiach nawet w lecie palili w piecu, gdy trzeba było coś ugotować i dobrze było.
Dziś pracy dużo nie mam tak, że będę się napawać deszczem stukającym w szybę i poezją, ponieważ mam zamiar pobuszować po portalach i może też jakiś wiersz napiszę. Pewnie też skończę kolejną czapkę i tak mi dzień minie. Jutro już tak fajnie nie będzie, gdyż jadę do centrum po kwiatki. Zajrzę też do sklepu z włóczką i może coś sobie kupię.


1 komentarz:

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam