Od kilku dni mam dużo pracy na podwórku i w ogrodzie. Wczoraj sporo pracy wykonałam. I to ciężkiej. Dziś z powodu deszczu pracowałam tylko na pół gwizdka. Wczoraj robiłam porządek z cegłami czyli wybierałam je ze sterty gruzu, który trzeba wywieźć, by nie straszył. Cegły mają ponad 100 lat i są robione ręcznie. Tak sobie myślę, że przydadzą się choćby na wędzarnie. Marzę o takiej w której można też wędzić sery. Rozgarnęłam też kopczyki usypane jesienią wokół pni młodych drzewek. Później zasiliłam liliowce i irysy. Dziś zrobiłam z Krzyśkiem nową rabatkę na podwórku koło schodów. Stokrotki i bratki już są w ziemi, a będą jeszcze czerwone szałwie, dalia i może śmierdziuszki. W planach mam jeszcze dwie. I tak jedną obsadzę prymulkami, a druga ma być dla słoneczników. Jutro jadę po truskawki i po poziomki. Planuję też kupić nasiona w tym fasolę burkę i szparagową, może rzepę i słonecznik. Rozejrzę się za rabarbarem, siedmiolatką i lubczykiem, bo mój się zniszczył.
Mogę planować nowe nasadzenia na podwórku, bo skoro woda będzie to nie zmarnieją...
Dzisiaj mam jeszcze trochę zajęć między innymi pranie ręczne poduszek z kanapy. Poduszek jest 7, a przy stadzie zwierząt czyste nie są. Tak sobie myślę, że pogonię też jeszcze Krzyśka do zmieniania firanek. Mam też jeszcze zamiar przesadzić mandarynkę, która właśnie niedawno wyrosła z nasionka i męczy się okropnie zagłodzona w piasku. A później wolne i zajęcia typu decoupage, dzierganie, wiersze i haiku.
A teraz o kotach, a właściwie o Józku, który z kota wychowanego w blokach zmienił się wczoraj w bandytę czyli w łowcę. Było to tak. Od jakiegoś czasu Józek bardzo interesował się myszami za boazerią, a nawet na nie polował. Nic jednak nie złapał. Do wczoraj. Wczoraj jedną złapał i zamęczył z czego ja sobie nie zdawałam sprawy. Co prawda słyszałam jak szaleje w sypialni, ale myślałam, że z liściem albo moimi kolczykami. Wyskakiwał z 3 godziny i dopiero jak wyszedł przypadkiem znalazłam na dywanie udręczone zwłoki. Mysz oczywiście ku zdziwieniu Józka wyrzuciłam. Tym samym mam w domu 4 łowcę...
O żesz! A to dopiero bezwzględny zabójca! Pomyśleć, jak nam się zmieniło. Jeszcze niedawno koty były chowane po to, by myszy łapać. Tera zaś wybijamy im to z głowy:-)).
OdpowiedzUsuńKot teoretycznie powinien łapać, ale ja wolę, żeby nie jadł, bo sąsiedzi wykładają trutkę...Niech sobie drań łapie i tylko myszy biedne są...
UsuńDobrze, że to o takie morderstwo chodziło. kasta czaiła się kiedyś na szczurka, ale ten był tak wystraszony, że żal mi sie go zrobiło i psa przytrzymałam. Żebyś widziała te okrągłe oczy szczurka. Kiedy zaś Kasta zasadza się na koty, " tłumaczę" psu, że koty też trzeba kochać, jednak widać instynkt łowcy bywa silniejszy. Wszak tylko człowiek zabija dla przyjemności.
OdpowiedzUsuńU mnie 4 koty polują i nic na to poradzić nie mogę. Niby im zabieram, ale to instynkt a myszy mi szkoda...
UsuńMoje tez co troche cos upoluja i mi w prezencie przynosza. RAz mi moja Myrtille przyniosla w pyszczku ptaszka i zlowyla jak danine u stop. Ptaszek jeszcze zyl, wiec go szybko zlapalam. No ale kotka zrobila to z milosci, wiec jej podziekowalam ze tak o mnie dba. Trzymala go delikatnie wiec byl tylko wystraszony. Moj maz ogrzal go w dloniach i po jakims czasie wypuscil daleko od domu.
OdpowiedzUsuńLedwo co doszlam do siebie, a tu mi z kolei Clio (jedna z corek Myrtille) sklada u stop kanarka. Niestety dla kanarka bylo juz za pozno…
Nie smialam pytac po wsi komu z sasiadow zniknal kanarek. Tak w zasadzie, to nie wiem czy u nas w wiosce ktokolwiek trzyma kanarki, bo wszedzie wszyscy maja koty :)
No i niby jak mam takiej Clio przetlumaczyc do rozumu?
Gdy miałam koty wychodzące też czasem coś przynosiły
UsuńLepiej chyba jak złapie myszkę bo inaczej bardzo szybko myszy rozgoszczą się na całego.Pozdrawiam i słoneczka życzę bo u mnie zimno i pochmurnie.
OdpowiedzUsuńU mnie myszy sporo jest i za boazerią i pod podłogą. stary dom to mają gdzie się schronić...
UsuńMyszy, to myszy, a rodzinne koty na ptaszki się zasadzają, paskudy jedne. Instynkt to instynkt, niestety.
OdpowiedzUsuńMoje też jak siedzą na oknie i ptaka widzą to tylko zębami zgrzytają
UsuńU nas podobnie wyglądają teraz prace ogrodowe i też marzymy o wędzarni, może uda nam się ją zrobić tego lata.
OdpowiedzUsuńZ kotami to niezły ubaw zawsze ;-)
Też bym w tym roku chciała wędzarnię zrobić ale czy się uda....
UsuńNo to niezły drapieżca z tego Józia ;) biedne myszki i rzeczywiście lepiej żeby ich nie jedli bo mogą się zatruć.moje domowe kastraty też kiedyś pożarły małego ptaszka który wleciał przez uchylne okno,zastałam tylko ślady krwi i piórka.instynkty są silne i aktywne nawet u domowych miziaków.
OdpowiedzUsuńAno tak to z nimi jest niby domowe a instynkt bierze górę...
Usuń