W tym roku Wigilia i Sylwester będą dziwne ze względu na jego pracę, ponieważ w te dni pracuje po południu. Ciekawe jak wróci do domu, bo autobusy później już nie kursują. Pieszo to daleko - 7 kilometrów. Z powodu pracy Krzyśka musieliśmy zmienić plany. I tak nie pojedziemy na Pasterkę, ani nie weźmiemy udziału w Sylwestrze urządzanym w firmie zjmującej się ezoteryką i rozwojem duchowym. Będziemy więc jak co roku siedzieć w domu. Żaden problem dla mnie.
Wszędzie widać przygotowania do świąt - na blogach piękne drobiazgi czarują i kuszą. Ja jakby na przekór nic nie przygotowuję. Ozdoby mam zamiar mieć te same, które mam od lat. Będzie to szopka po dziadku i tradycyjna choinka. Nawet bombek i łańcuchów nie zmienię. Marzę wprawdzie o żywej choince, ale nie tym razem. U mnie przygotowania zaczną się od sprzątania i pieczenia pierniczków. Święta będą w tym roku skromne ze względu na moją dietę. Będzie wszystko, ale w mniejszych ilościach. Tak, żeby Krzysiek pojadł, a ja żebym tylko spróbowała. Nie będę też piekła ciast, bo kto by trzy tortownice ciasta zjadł. Kupię po kawałku sernika, makowca i piernika i tyle.
Mam nadzieję, że w święta nie będziemy zaproszeni do brata Krzyśka. Tam zawsze jest przy takich okazjach tłum ludzi czego nie cierpię.
Od wczoraj czytam ,,Introweryzm to zaleta". Książka to objawienie dla mnie. Otworzyła mi ona oczy na wiele spraw, bo niby wiedziałam, że jestem introweryczką, ale tak jakoś do mnie to nie docierało w pełni. Teraz, dzięki niej jestem już w pełni świadoma, że do tej pory źle się z moją introwertyczną naturą czułam, bo inni mnie za nią krytykowali i ganili. Tak jakbym była winna temu, że kocham samotność, a tłum mnie męczy i pozbawia energii. Całe życie tylko słyszałam od wszystkich w koło teksty typu ,,Wyjdź z domu" ,,Wyjdź do ludzi" ,,Nie siedź sama". Teraz już zrozumiałam czemu nie mogę dogadać się z mamą, czemu tak mało czasu spędzałam z moim towarzyskim, aktywnym i gadaliwym synem gdy był dzieckiem, czemu przeżywałam katorgi z moim pierwszym mężem typowym ekstrawertykem. Będzie mi się teraz ławiej żyło. Szkoda, że jeszcze książki o nadwrażliwcach nie ma...
A na koniec moje ostanie rysunki wykonane sangwiną i kredą. Dziś może powstaną następne. Może też jakieś szkice ołówkiem. Chyba powoli dojrzewam do rysowania np. zwierząt czy aktów, ale to już wyższa szkoła jazdy.
Jeszcze informacja rozdawajka u Ankiskakanki. Zapisy do 10 grudnia...
Rysunki są ciekawe, a książkę muszę przeczytać. Jestem gadatliwa ale na zewnątrz. W domu lubię spokój i ciszę. Czyli też coś mam z introwertyka. Zapraszam do siebie po "rozdawajkę". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj. Warto...
UsuńJa się całkiem dobrze ze swoim introwertyzmem czuję. A nawet, jeśli mnie krytykują, to ich problem. Może to i nie nasza wina, ale ...strata.
OdpowiedzUsuńZa to z drugiej strony patrząc, zysk. Tak to już jest. Trzeba nauczyć się żyć zgodnie ze swoją naturą, a nie na przekór. Byłaby to niepotrzebna strata energii.
Ano właśnie. Mnie próbowali całe życie uczyć ekstrawersji...
UsuńTo dobrze, że Twój mąż wrócił do pracy :) Raz, że finanse się polepszą, a dwa trochę od siebie odpoczniecie i zatęsknicie za sobą ;)
OdpowiedzUsuńIntrowertykom ciężko żyć i trudno się dostosować do ekstrawertycznego świata. Fajnie, że trafiłaś na tę książkę i masz większą świadomość siebie :)
Całe szczęście, że Krzysiek jest taki na pograniczu, ale skłania się do introwersji...
UsuńCiekawa technika, bardzo mi się podoba :) Koniecznie muszę sięgnąć po wymienianą przez Ciebie lekturę ;) Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwarto...
Usuń