Codzienność

Codzienność

środa, 10 maja 2017

Nauka i plany...

Tydzień upływa mi bardzo pracowicie. Staram się, bo chciałabym jeszcze w tym miesiącu szafę do przedpokoju kupić. W przyszłym kupiłabym jeszcze chodnik ludowy tkany w pasy i żaluzje. No i uszyłabym lambrekin. Tym samym przedpokój bym urządziła na tip top czyli do końca. Trzeba jeszcze będzie pomalować sufit. Kusi mnie jeszcze wymiana żyrandola. Jest ładny ale plastikowy, a ja bym chciała drewniany albo ze słomki albo witrażowy tylko nie wiem czy mi się taki uda kupić. Przedpokój będzie w stylu sprzęganym z przewagą rustykalnego. Jak skończę przedpokój to pomyślę jeszcze o łazience i żaluzjach do wszystkich okien i rowerze dla Krzyśka. Rower ma być tani oczywiście. Później chyba kuchnia. Zajmie mi to trochę czasu, bo na pieniądzach nie leżę przecież. Co mi się uda w kuchni zrobić jeszcze nie wiem. Na pewno muszę nowy piec do centralnego kupić. Oczywiście piecokuchnię. Poza tym planuję wymienić meble, chodnik i żyrandol. Mają też być żaluzje, bo sąsiedzi mają kino jak nago wieczorem po kuchni chodzę. Musi też być kuchnia pomalowana. Wcześniej muszę jakiś skok na bank zrobić:) ale co tam...
W najbliższym czasie muszę też zrobić zdjęcia i iść złożyć wniosek na nowy DO. Stary się kończy w czerwcu i będzie kłopot. Już teraz mam nerwy, bo będzie masa latania z tym. Przy okazji kupię sobie jakieś ciuchy do chodzenia po domu, ponieważ te co mam w tej chwili  są w tragicznym stanie. Cudów oczywiście nie kupię. Wszystko po paru dniach i tak farbami poplamię. Zauważyłam, że ostatnio nie zależy mi na tym by być atrakcyjna. Wyglądam jak wyglądam i akceptuję się. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Podejrzewam, że gdybym się postarała to bym wyglądała lepiej. Nie bardzo jednak mi się chce. No i nie mam na to czasu. Tyle jest innych ciekawszych zajęć niż piłowanie paznokci czy robienie maseczki...
Od kilku dni działam pastelami. Mam na następne warsztaty zabrać trzy obrazy- kwiaty, pejzaż lub architekturę i portret. Wczoraj namalowałam kwiaty... Dziś zadania dalszy ciąg - portret...Miał to być Krzysiek, a wyszedł facet. Jest jednak postęp.



3 komentarze:

  1. Wymieniałam właśnie dowód. Sam wniosek jest prosty. Dowód dostałam po 2 tygodniach, nawet zadzwonili z urzędu, że już jest. Najwięcej chodzenia było ze zdjęciem, bo najpierw poszłam do fryzjera. Zdjęcia robią teraz fatalne, jak z portretu pamięciowego, takie same do dowodu, paszportu i prawa jazdy. Powodzenia, Lucyna

    OdpowiedzUsuń
  2. w przeciwieństwie do Ciebie u mnie się tyle nie dzieje... praca, dom i tak w kółko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam właśnie twoje obrazy, maki mnie urzekły :) kreska

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam