Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
niedziela, 25 stycznia 2015
Śnieg, wspomnienia, archanioł Rafał, nowa dieta i kotlety z fasoli...
Wczoraj spadł śnieg i zrobiło się biało. Przystroił uroczo krzewy i drzewa w ogrodzie. Przykrył szarość, która mnie przygnębiała. Swoją drogą coś te zimy ostanio są mało śnieżne. Szkoda. Pamiętam zimy w Kamesznicy przed 30 laty. Śniegu było tyle, że okna do połowy były zasute. Na podwódku śnieg leżał wysoki na 1,5 metra. Tata kopał tunele, by dostać się do furtki i do garażu. Bywało i tak, że wieś przez kilka dni była odcięta od świata i żywność była zrzucana z helikoptera. Mama piekła chleb w domu i gotowała to co było zgromadzone w spiżarni. Jak było wtedy pięknie.
Dziś czeka mnie normalna niedziela. Nic nowego, nie powinno wyskoczyć. Będzie msza w telewizji. Będę wróżyć, uczyć się i pewnie malować. Krzysiek jest w domu to pewnie z dłuższej medytacji nic nie wyjdzie, bo on cicho nie potrafi być. Mam jednak zamiar spróbować pomedytować choć trochę z archaniołem Rafaelem. Archanioł ten odpowiada między innymi za zdrowie i warto, go przywoływać, gdy coś dolega. Mnie np. ostatnio jakby mocniej boli kręgosłup. Jego pomoc się więc jak najbardziej przyda. Gdy się pojawia często się widzi szmaragdową zieleń, bo to jego barwa.
Od dzisiaj jestem na diecie rozpisanej przez dietetyka. Dieta jest na 1200 kalorii. Rozpisana została oczywiście na podstawie ankiety, którą musiałam wypełnić. W ankiecie są pytania odnośnie schorzeń, trybu życia, ruchliwości. Dieta wygląda bardzo dobrze. Wydaje mi się, że jeśli nawet nie schudnę to przynajmniej nie przytyję czego najbardziej się bałam. Jeśli nie będę chudła to będę ją stosowała podczas stabilizowania wagi. Jeść można mięso, ryby, twaróg, płatki owsiane, warzywa i owoce, jajka, kefir, a nawet 1 ziemniak dziennie. Jeśli chodzi o warzywa to lepiej jest unikać kapusty świeżej, papryki i fasoli. Wykluczone jest pieczywo i kluski. No i oczywiście słodycze. Zobaczymy...
Dziś dla Krzyśka będą kotlety z fasoli. Ja spróbuję odrobinkę.
szklanka fasoli
4 ziemniaki
cebula
pieprz
sól
zioła do potraw z fasoli
bułka tarta
jajko
olej
Fasolę namoczyć i ugotować, ziemniaki ugotować, cebulę poddusić na oleju. wszystko zmielić, dodać przyprawy i wymieszać. Dodać jajko. Formować kotlety, obtaczać w bułce i smażyć na rozgrzanym tłuszczu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Moi znajomi schudli na takiej właśnie diecie, rozpisanej i przygotowanej przez dietetyka. Powodzenia zatem w chudnięciu :))
OdpowiedzUsuńteż mam zamiar...
UsuńTak, to musi być Jego barwa!
OdpowiedzUsuńJest ulubionym kolorem mojego "anioła" noszącego to imię.
:)
UsuńZaintrygowały mnie te kotlety z fasoli , muszę kiedyś wypróbować. Mam nadzieję że pokonasz dalsze kilogramy z nową dietą. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńLubię takie różne ciekawe diety...
OdpowiedzUsuńNiestety panowie u mnie tradycjonaliści
i kotlety z fasoli to nie dla nich, a szkoda...