Codzienność

Codzienność

piątek, 23 stycznia 2015

Józek, zaniedbany mój drugi blog, dieta i coś dobrego...


Niedługo miną 3 lata odkąd Józek jest z nami. Przez ten czas nie żałowałam ani przez moment, że zdecydowałam się wziąć go z internetu. Zżył się z nami i ze stadem. Ostatnio zgadza się nawet z Rozą. Już się pozostałych kotów nie boi. Potrafi je potraktować łapą i jak trzeba pogonić. Na szczęście jest zdrowy i problemy z pęcherzem nie powróciły. Jest jednak cały czas na diecie urinary. Nadal jest pupilem i całkiem zdobył moje serce tym, że prawie po całych dniach i nocach leży albo u mnie na kolanach albo do mnie przytulony. Nauczył mnie, że nie każdy kot okazuje przywiązanie i uczucia łasząc się i przymilając, bo on tego raczej nie robi. Dzięki niemu odkryłam też to, że nie koniecznie muszę mieć kociaka od małego, by go kochać całym sercem i rozumieć.



Ostatnio dumałam nad moim blogiem z ezoteryką i doszłam do wniosku, że strasznie go zaniedbała - mało było wpisów. Postanowiłam to zmienić. Teraz wpisy będą częste. W końcu wiedzę na temat ezoteryki mam sporą i chętnie się nią podzielę. Pisać będę o astrologii, reiki, litoterapii, tarocie i aniołach. Będzie tez trochę o magii. Mam zamiar stworzyć przyjazne miejsce, promieniujące dobrą energią. Ciekawe czy znajdę czytelników. Łatwe to nie będzie, bo zauważyłam, że tego typu blogi zbyt wielu czytelników nie mają. Może jednak...
http://reikihoroskopy.blogspot.com/

A na koniec trochę o prozie życia czyli o jedzeniu i odchudzaniu. Wczoraj Krzysiek był na zakupach i kupił karczek, który mam zamiar jutro upiec w ziołach. Zjem go trochę. Będzie to tym samym mój pierwszy normalny posiłek od 5 dni, kiedy to jadłam tylko specjalne zupki w proszku. Dieta allveo na mnie podziałała, bo schudłam ponad kilogram. Cieszy mnie to. Wykupiłam następną porcję, ponieważ mam zamiar wreszcie zrzucić wagę do 89 kg. Dużo mi nie brakuje. Jestem prawie u celu. swoją drogą zapomniałam już prawie o normalnym jedzeniu. Tęsknię za ziemniakami, kluskami, fasolą i sałatkami z majonezem. Jutro będę miała na obiad fasolę po staropolsku i z pewnością spróbuję. A co...

Fasola po staropolsku

2 szklanki fasoli jaś mały
cebula
tymianek
2 kostki rosołowe warzywne
pieprz
liść laurowy
trochę boczku wędzonego
ząbek czosnku
kawałek kiełbasy
trochę rodzynek
parę śliwek suszonych
łyżka miodu
mąka

Fasolę zamoczyć i na drugi dzień gotować z dodatkiem przypraw, rodzynków, śliwek, rosołków, pokrojonej cebuli i czosnku. Dodać przysmażoną kiełbasę i boczek. Gdy prawie gotowe dodać miód i zaprawić mąką.




14 komentarzy:

  1. Jestem na Twoim drugim blogu. Chętnie go poczytam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dzięki...Mam zamiar zorganizować tam darmowe wróżby i np. zabiegi reiki...

      Usuń
  2. Akurat tak się skłąda,że wszystkie moje klubowe koteczki przyszły do mnie jako dorosłe koty i świetnie się znimi przyjaźnię :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Wiedźma też raczej się nie łasi, ale ciągle śpi ze mną lub na mnie. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Koty to urocze stworzenia. Blog ezoteryczny odwiedzam.Dietę trzeba czasem umilić czymś smakowitym ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie z kotami to różnie jest. Ryś i Tosia były już praktycznie dorosłe i przy tym dzikie jak piorun ( Rysiek oswajał się prawie pół roku, Tosia dłużej.) Ziutka przyszła jako mały pędrak ze schroniska ( miała zdiagnozowane przewężenie przełyku i w schronie byłaby bez szans - w tym roku, w kwietniu, skończy...19 lat! ), Filipa mama znalazła jako ledwie żyjącą porańczową kuleczkę ( 11 kilo kota teraz ), no a łaciatki - wiadomo - rozpuszczone od małego u nas. Kocham je wszystkie niezależnie od tego jakie były, gdy do nas trafiły. Tak samo Niuniusia - mój "psi cycek" był przeciez kompletnie dorosły, gdy przywiozłam go ze schronu. I nie ma to żadnego znaczenia!
    Trzymam kciuki za odchudzanie - tylko wiesz, w trakcie diety polecałabym raczej wołowinę albo drób, wieprzowina, zwłaszcza tłusta to jest to co wałeczki na biodrach lubią najbardziej.
    Pozdrawiam serdecznie
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak i z miłością jest u mnie. Wszystkie kocham...

      Usuń
  6. Józek to wspaniały kot.Mój Kajtuś przyjechał do mnie z Wałbrzycha już jako dorosły i prawie rok adoptował sie w nowym środowisku.Nadal jest bardzo ostrożny ale zawsze czeka na pieszczoty i możliwość polożenia się obok mnie.Podziwiam Cię za ciągłą walkę z odchudzaniem i mocno trzymam kciuki .Pozdrawiam bardzo cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja przeważnie miałam kotki od dorosłości, a to ze schroniska, a to córka uratowała od śmierci. Dopiero teraz moja kotka jest od małego ze mną. Poprzednia przepadła w niewyjaśnionych okolicznościach. Majki nie wypuszczam z domu. Koty, to cudowne stworzenia lubię ich różnorodność charakterów. Nowego czytelnika do swojego drugiego bloga już masz :)) Przepis na fasolę brzmi zachęcająco:) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam