Codzienność

Codzienność

niedziela, 27 września 2015

Sporo pracy, inicjacja, harmnizacja półkul i bazarek dla kotów


W ostatnie dni sporo się u mnie działo. Miałam trochę pracy. Po pierwsze pisanie na forum i wróżenie. Całkiem sprawnie mi to idzie.  Poza tym miałam do zrobienia tarot kompleksowo czyli świadomość, uczucia, praca i zdrowie oraz horoskop prognostyczny na rok. Wysłałam najpierw tarot i dziewczyna się wystraszyła wylewu albo zatoru, bo wszystko inne się zgadzało. Poradziłam jej, żeby się wyciszyła, żeby zwolniła, unikała stresów i zaczęła medytować, a los oszuka. Jak tu jednak zwolnić gdy ma się słońce w baranie, a księżyc w lwie. To ogniste znaki i trudno będzie zwolnić. Dwa dni temu ponadto zgłosiła się do mnie kobieta z prośbą o inicjację w system Engel Ki. System jest bardzo fajny, bo ułatwia kontakt z aniołami. Ja sama byłam w niego inicjowana kilka lat temu i od tego czasu kontakt z aniołami mam lepszy. Pomagają mi, a odpowiedzi na trudne pytania same pojawiają się w mojej głowie. Teraz inicjuję innych. Poza tym miałam do przygotowania paczkę na bazarek dla bezdomnych kotów. Tego stada mi akurat bardzo szkoda, bo koty są prawie oswojone. Może miały kiedyś domy i teraz cierpią podwójnie. To tragedia dla nich trafić z kanapy na ulicę. Paczka pójdzie jutro z rękodziełem i książkami. Wysłałam bombki, magnesy, broszki, kolczyki, breloczki, czapkę, lampion, kamienie, koraliki i kartki.
Przedwczoraj miałam trochę oddechu, bo poddałam się harmonizacji półkul mózgowych wahadłem u Leszka Żądły. Zabieg mnie niesamowicie wyciszył i od razu mi się lepiej myślało. Za miesiąc chcę się poddać następnemu, a później jeszcze jednemu. Myślę też o zabiegu usuwania krzyży karmicznych. Może się poddam. Nie bardzo mi się uśmiecha oddawać, cierpieć i pokutować za to co zrobiłam w poprzednich życiach. Po tym zabiegu tego typu przejścia są rzadkością. No przynajmniej ja na to liczę.
Dziś odpoczywam. Nie robię nic kompletnie. Zrobiłam tylko obiad - kapustę z pieczarkami i ziemniaki. Może jednak wieczorem zabiorę się za ozdabianie butelki. Na razie serwetki jeszcze nawet nie wybrałam, tyle, że Krzysiek butelkę umył i odkleił z niej nalepki. W domu jest ciepło i przyjemnie, bo od dwóch dni palimy w piecu. Koty się porozciągały na całą długość i się wygrzewają. Uwielbiam na nie patrzeć wtedy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam