Ostatnio zainteresowałam się regresingiem. Jest ponoć bardzo skuteczny i pozwala to i owo odreagować. Chętnie wybrałabym się gdzieś do specjalisty w tym zakresie. Niestety dojazd jest poza moim zasięgiem. Kupiłam więc książkę Leszka Żądły i mam zamiar kupić drugą. Spróbuję sama choć niektórzy twierdzą, że to może być niebezpieczne. Powinnam popracować głównie nad moim podejściem do diety. Mam przecież do zrzucenia 30 kg. Inne tematy też by się pewnie znalazły.
Kilka dni temu buszowałam po Chomiku. Zgrałam kilka medytacji i książek. Do medytacji potrzebuję słuchawek. Muszę kupić, bo te co miałam pogryzły mi koty. Zostały kawałki. Myślałam, że się wścieknę. Szczególnie interesuję mnie medytacja spotkanie z aniołem i odchudzająca. Ostatnio sporo medytuję. Czasem nawet dwa razy dziennie. Zauważyłam, że dobrze mi to robi. Jestem spokojna i zrelaksowana. Robię też rozszerzone zabiegi Reiki, bo w kościach mnie łupie. Szczególnie oprócz kręgosłupa, martwi mnie ramię i biodro. Pewnie to sprawy reumatyczne. Niekorzystnie działający saturn w horoskopie też bez winy nie jest. Jak by nie było trochę się zaczęłam obawiać przyszłości. Nie jestem odporna na ból. Mam dopiero 51 lat i już dopadło mnie schorzenie staruszek. Co będzie dalej? Pewnie moja sprawność będzie spadać i coraz bardziej będę unikała ruchu. A co z ćwiczeniami? Chyba, że ćwiczenia cesarzy chińskich pomogą. Kurczę no i znowu niektórzy pomyślą, że marudzę, a ja po prostu stwierdzam fakty. Niektóre osoby zarzucają mi poza tym, że jestem pesymistką. Nie zgadzam się z tym. Uważam się za realistkę.
Od piątku znowu ćwiczę. Na razie po 20 minut ćwiczenia cesarzy chińskich. Od przyszłego tygodnia chcę dołożyć dwa razy po godzinie jogi. Ćwiczy mi się ciężko, bo pozapominałam ruchy, a niektóre ćwiczenia składają się z wielu i przez to są skomplikowane. Kupiłam drugą książkę o tych ćwiczeniach. Uważam, że jest lepsza niż moja, bo dokładnie opisuje na co dane ćwiczenie pomaga. Mam więc możliwość wyboru. Ostatnio wolę ćwiczenia wykonywane na stojąco. Hm. Coś nowego dla mnie. Zawsze wolałam dywanówki.
Jesień w pełni. Drzewa przystroiły się już w złoto - bordowe liście. Część już szeleści pod stopami. Kocham tą porę roku z jej barwami, temperaturą, nastrojem, ogniem gadającym w piecu. Zwierzęta szukają ciepła i ciągle są głodne. Oby tylko zima szybko nie przybyła w tym roku. Na razie czekam spokojnie na listopadowe szarugi. Kocham deszcz i szarugę. Lubię siedzieć przy piecu i słuchać szumu deszczu za oknem. Lubię gdy pali się w piecu. Lubie świadomość, że przez kilka miesięcy upały mi nie grożą.
A na koniec chlebak, który wreszcie zrobiłam. Dziś lakierowanie, a jutro może chustecznik...
czym jest medytacja? nie jest antidotum na nic Procesem widzenia rzeczy takimi jakimi sa. Zatem m.in. brania odpowiedzialnosci za kazdy swoj czyn ...
OdpowiedzUsuńo jest bardzo korzystna. Pozwala się wyciszyć i dojść do ładu z sobą między innymi. Pozwala widzieć to co niewidzidzialne i dotrzeć do Boga, zmarłych. Dla mnie jest bardzo ważna
UsuńOdstresowywaczy jest wiele i pomysłów na nie znajdujemy automatycznie każdego dnia, największym problemem jest wyeliminowanie z otoczenia stresorów. Zwykły spacer z kijkami jest rewelacyjną metodą odstresowującą i jaką zdrową dla ciała. Życzę powodzenia w działaniu :)
OdpowiedzUsuńChlebak śliczny :)
no nie dla mnie te kijki. Ja wolę to co w domu...
UsuńBardzo odpowiada mi klimat Pani blogów , chyba podobnie w duszy mi gra :) Pani Agato, chciałabym napisać do Pani parę słów, czy mogłaby Pani podać adres mailowy. Pozdrawiam- kreska
OdpowiedzUsuń