Kocham książki i to od zawsze.Już od najmłodszych lat z zapartym tchem i wypiekami na buzi wsłuchiwałam się w głos cioci czytającej mi nie tylko bajki ale i książki dla dorosłych np.Kraszewskiego,Sienkiewicza czy Londona.Sama zaczęłam czytać od czasu gdy w wieku 8 lat rozchorowałam się na odrę.Przez dłuższy czas musiałam oczywiście leżeć w łóżku i to sama w swoim pokoju bo dorośli nie mogli zabawiać mnie przez cały dzień.I wtedy z nudów zaczęłam dosłownie pochłaniać książki.W tej chwili nie pamiętam już jak to się stało ale w momencie nauczyłam się bardzo szybko czytać i nie można mnie było od lektury oderwać.Na pierwszy ogień poszły,,Baśnie"Andersena a potem przygody Tomka Szklarskiego.Później zaczęłam sięgać po książki do pokaźnej biblioteki rodziców np.po książki przygodowe i podróżnicze bo takie czytał nałogowo mój tata czy też po kryminały,czytane wtedy przez moją mamę.Czasami podbierałam też książki mojej babci ze strony mamy,głównie powieści obyczajowe i historyczne.Obecnie wybieram dla siebie pozycje bardzo różnorodne ,od powieści po poradniki.Książki kupuję,dostaję i wypożyczam w okolicznych bibliotekach.Nie raz ściągam z chomika,choć nie przepadam za książką elektroniczną.Do niektórych,tych ulubionych niejednokrotnie wracam.Ostatnio po raz nie wiem już który przypomniałam sobie,,Chłopów"Reymonta,
rozdziały poświęcone jesieni.Ponownie powróciłam na wieś,na pola i łąki w czasie mojej ukochanej pory roku.Poczułam ten klimat,nadciągnęły wspomnienia.I rozmarzyłam się do tego stopnia że przygotowałam w przedpokoju skromniutką dekorację i przypomniałam sobie wiersz który napisałam kilka tygodni temu.
Las we wrześniu
wita
ostatnimi kasztanami
gładkimi jak skóra dziecka
skrywającymi się wśród
przysychających z wolna liści paproci
nęci
drażniąco nozdrza wonią grzybów
podgrzybków ubranych w aksamit
lśniących szlachetnych borowików
i wspinających się po pniakach
byle wyżej ku słońcu opieniek
zachwyca
echem ryku jeleni
na rykowisku
snujących się z wolna
niczym widma
zaskakuje
pierwszymi nitkami babiego lata
oplatającymi welonem
drżące liście dębu
pokrywające się nieśmiało rumieńcem
Ach z chęcią bym poszperała na tych półkach:)
OdpowiedzUsuńTak jak Ty wracasz do "Chłopów", ja wracam do "Pana Tadeusza".
Wiersz pięknie obrazuje jesień:)
dziękuję a książek w domu mam sporo to tylko część ..jest jeszcze biblioteka mojego męża i mojej mamy ..
Usuń