Codzienność

Codzienność

niedziela, 23 września 2012

Sarny..pyszny obiad i spacer do lasu








               Dzień rozpoczął się od  przeraźliwego dzwonka telefonu.Próbowałam go zignorować i jeszcze trochę pospać, choć była już 10,ale ktoś był bardzo uparty.Okazało się,że to moja mama z prawdziwą rewelacją o sarnie z dwojgiem młodych spokojnie wyjadającej trawę na podwórzu przed naszym domem.Momentalnie się obudziłam, chwyciłam aparat i cichutko wyszłam przed dom.Niestety zdjęcia nie udało mi się zrobić bo sarny szybko umknęły ale widok był przedni.Zresztą nie pierwszy raz . Sarny bowiem odwiedzają nas regularnie. Pewnie wchodzą od strony pól przez lukę w ogrodzeniu, powstałą jakiś czas temu dzięki złomiarzom,którzy ukradli nam furtkę.Nie miał kto załatać i tak zostało.

               Po wypiciu porannej kawy wyszłam przed dom po chmiel na wianki i wiązanki,które wieszam co roku, na ścianach i drzwiach.Uplotłam  tym razem tylko  jeden wianek i narwałam chmielu na dwie marniutkie wiązanki bo mama była pierwsza i zerwała nisko co ładniejsze gałązki.Tak,że  sprawdziła się stara zasada kto pierwszy ten lepszy.





           Na obiad zrobiłam quiche z pieczarkami i ziemniakami.Wręcz za nim przepadam ,choć czasem zamiast pieczarek używam grzybów leśnych np.opieniek.Jak mam.Tym razem wyszedł świetnie i oczywiście zjadłam na raz aż dwie porcje .I jak tu zmienić się w motyla.
6 średnich pieczarek
2 spore cebule
5 ziemniaków
3-4 jajka
1/2 szklanki śmietany
olej
pieprz
sól
tymianek
1/2 paczki margaryny
 2 szklanki mąki
bułka tarta do formy
woda



       Ziemniaki posolić i ugotować w łupinach,Pieczarki i cebulę drobno pokroić i udusić na oleju z przyprawami.Z mąki 1 jajka ,soli ,margaryny i wody zagnieść ciasto i włożyć do lodówki na godzinę.Tortownicę posmarować margaryną i wysypać tartą bułką.Ciasto rozwałkować i wylepić nim tortownicę z brzeżkiem.Ziemniaki kroić i układać na cieście.Następnie wyłożyć pieczarki z cebulą.Polać śmietaną wymieszaną z jajkami.Można posypać tartym serem.Piec około 30 min w 180 stopniach.

Po obiedzie wybrałam się z moim panem do lasu z zamiarem odwiedzenia miejsc,w których występują opieńki.Mieliśmy nadzieję na dobre zbiory bo ostatnio u nas padało.No i zawiedliśmy się na całego.Nie znaleźliśmy nawet śladu opieniek.Spotkaliśmy za to sąsiadkę ,która po kilku godzinach pobytu w lesie wracała z jednym kozakiem.Tak więc chcąc nie chcąc daliśmy sobie spokój z grzybami,porobiliśmy trochę zdjęć i wróciliśmy do domu.Może grzyby jeszcze będą w okolicznych lasach a może trzeba będzie kupować.Trudno przewidzieć.A przechadzka i tak była przyjemna.

6 komentarzy:

  1. przede wszystkim zazdroszczę lasu koło domu...
    danie wyśmienite , muszę spróbować:)

    OdpowiedzUsuń
  2. do lasu mam kawałek a ogród graniczy z łąkami

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam quiche i tarty robię częściej niż pizzę

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za odwiedziny. Będę do Ciebie zaglądać. Też lubię tarty. Sarny mnie odwiedzają często niszcząc przy tym ogrodzenie. Teraz wieczorami słyszę ryki jeleni. Czasem są przerażające. Owce chyba też tak sądzą, bo sypiają bliżej drogi, daleko od jeleni, które urządziły sobie rykowisko za ogrodzeniem pastwiska. Mam nadzieję, że ogrodzenie przetrwa w stanie nienaruszonym. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. rykowisko jeleni tak to o tej porze ale ja jeszcze nie słyszałam w tym roku...a sarny do mnie zaglądają na trawę i jabłka a zimą je dokarmiamy obierkami z ziemniaków..

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam