Codzienność

Codzienność

piątek, 4 września 2015

Pech, awarie, spojrzenie na modę i nieudane zakupy

Ostatnio mam trochę pod górkę. Nadal nie załatwiłam ani farby emulsyjnej, ani fryzjera. Na dodatek zepsuła mi się lodówka i odkurzacz. Wczoraj był fachowiec i doradził kupić nowe, bo naprawa niepewna i droga. W odkurzaczu silnik, a w lodówce gaz ucieka. Dziś jadę. Odkurzacz przywiozę od razu, a na lodówkę będę czekać. Pewnie do poniedziałku co najmniej. Marny los, bo wszystkie zapasy licho weźmie. Część zjedliśmy co dało taki efekt, że Krzysiek się przejadł i wczoraj bolał go brzuch. Lodówka miała 8 lat to fakt, ale odkurzacz był względnie nowy i nie za dużo używany, bo odkurzamy raz w tygodniu tylko. Te awarie to pewnie wina wilgoci, bo cóż innego by było przyczyną. Lodówka była cała zardzewiała. Weźmiemy na raty i jakoś się spłaci. Za to z robotem kuchennym mogę się teraz pożegnać, bo Krzysiek aż tyle rzeczy na raz nie kupi. Nie kupi też blendera, a maszynka do mięsa ledwie dyszy...
Pogoda za to zrobiła się całkiem przyjemna. Jest chłodno, ale nie zimno. Taką lubię. Wyciągnęłam z szafy moje ukochane poncho i tylko w nim chodzę. Krzysiek nie cierpi takiego stroju. Jemu się podobają kurtki i żakiety ewentualnie swetry. Nie poncha. Trudno, ale ja poncha kocham i mam ich kilka, a żakietu ani jednego, bo nie lubię. 
Pogoda jeszcze trochę, a zrobi się grzybowa - deszcze przechodzą często ale słabe. Szkoda, że u mnie w lesie grzybów jest mało. Miałabym ochotę poszukać. Wieki już nie byłam na grzybach, ale ja za bardzo zbierać nie potrafię. Musi ich być dużo, żebym znalazła. Ja potrafię zbierać tylko opieńki, ale na nie za wcześnie jest.
Dziś po południu będę pisać na forum i pewnie wróżyć jeśli chętni będę. Ostatnio mało działam robótkowo, ale za to dużo piszę na portal z wróżbami. Dziś pewnie też tak będę spędzać popołudnie. Coś napiszę. Wczoraj przyszły mi zakupy, ale zadowolona nie jestem, bo zamówiłam naklejki na klawiaturę z cyframi zamiast z literami, a książka okazała się bardzo przeciętna. Znane mi od dawna treści tylko rozwlekle napisane. Żałuję, że kupiłam, a tania nie była.
A na koniec ostatnie zdjęcia Józka. Zrobiłam je dla poprzedniego opiekuna, bo ciągle jesteśmy w kontakcie.


 

2 komentarze:

  1. To faktycznie pech z tym sprzętem.Dzisiaj wszystko można kupić ale raty to duże obciążenie budżetu domowego.Pogoda zrobiła się znośna ale wciąż bardzo sucho i grzybków nie ma u mnie w lesie.Pozdrawiam i miłego dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio też musieliśmy kupić nowa lodówkę , . Reperowaliśmy ją dwukrotnie i za naprawę zaplaciliśmy tyle prawie co kosztuje połowa lodówki. Ja poncha lubię i na szczęście mój mąż też , może Krzysztof zmieni jeszcze zdanie . Miłej niedzieli !

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam